poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Epilog.

Zdenerwowany chodził z kąta w kąt po całym korytarzu. Z jego czoła leciał pot. Denerwował się tak chyba po raz pierwszy w życiu. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Słyszał ciche śmiechy Marco, który dokładnie obserwował obrońcę. Wiedział, że to jeden z najważniejszych dni w życiu kolegi, ale nie sądził, że aż tak będzie się denerwował. Ta sytuacja była komiczna, nie tylko dla Reusa, ale dla każdego, kto przechodził obok nich. Marco objął dumnie swoją narzeczoną Olivię i cmoknął ją w policzek. Już nie chciał wiedzieć co stanie się za kilka miesięcy, gdy on będzie na miejscu ukochanego swojej kuzynki.
- Chłopie opanuj się trochę - powiedział rozbawiony.
- Jak mam się... - pisnął przerażony, gdy usłyszał krzyki Lilianny za drzwiami - Zaraz dostanę zawału!
- Erik spokojnie, jeszcze chwila - Olivia posłała mu ogromny uśmiech - Jeśli ty będziesz mi tak robił, to chyba powiem ochronie, żeby za żadne skarby cię nie wpuścili do szpitala - zwróciła się do blondyna, po czym została obdarzona czułym buziakiem w czoło. Marco dumnie położył dłoń na brzuchu swojej narzeczonej. Durm wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc siadając ociężale na plastikowym krzesełku. Mijały sekundy, minuty, godziny. Dźwięk wskazówek zegara był przerywany krzykami Lili. Zrobiło mu się słabo, a mroczki przed oczami stały się uciążliwe. W końcu stracił przytomność. Marco szybko złapał chłopaka by nie spadł z krzesełka i zawołał przechodzącą obok pielęgniarkę. Szybko udało im się przywrócić Erika do świata żywych. Wypił cały kubeczek wody, trochę mu pomogło. Jak poparzony wstał z krzesła gdy usłyszał płacz dziecka. Po kolejnych dziesięciu minutach z sali wyszła lekarka.
- Gratulacje panie Eriku, żona urodziła zdrową córeczkę - posłała mu szeroki uśmiech. - Może pan teraz pojechać do domu, chwilę odpocząć i wrócić za godzinę. Wykonamy jeszcze podstawowe badania i wtedy będzie mógł pan odwiedzić żonę i córkę - dodała.
- Dziękuje bardzo - rzekł ciężko dysząc.
- Wszystko w porządku? - zapytała spoglądając na chłopaka
- W jak najlepszym - uśmiechnął się - Jestem tatą! - krzyknął radośnie wskakując na ramiona Marco i mocno go do siebie przytulając.
Reus nie mógł powstrzymać śmiechu po raz kolejny. Dosłownie zrzucił obrońcę ze swoich rąk i szczerze mu pogratulowali. Wrócili we trójkę do domu, odświeżająca kąpiel bardzo dobrze mu zrobiła i po zjedzeniu posiłku od razu pojechał do szpitala. Biegł radośnie na trzecie piętro na którym znajdował się oddział położniczy. Skierował się do drzwi, które wskazała mu pielęgniarka. Zapukał lekko i wszedł do środka z szerokim uśmiechem. Tamten widok go rozczulił, Lili trzymała na swoich rękach małe zawiniątko i uśmiechała się. Podszedł cichutko i usiadł obok swojej żony.
- Nasza mała Jenny - uśmiechnął się obejmując blondynkę ramieniem i całując ją w głowę.
- Chcesz ją potrzymać? - zapytała spoglądając na niego.
- Oczywiście - powiedział jak w transie i ostrożnie przejął swoją córkę.
Wpatrywał się w nią jak w ósmy cud świata. Był ogromnie szczęśliwy. Mała Jenny spoglądała na niego swoimi zielonymi oczkami, machała swoimi malutkimi rączkami w przeróżne strony. Złapała palec wskazujący Erika i nie chciała go puścić. Pocałował ją w czubek główki. Był szczęśliwy. Lilianna przytuliła się do niego.
- Jest piękna - szepnął, gdy mała zasnęła Odwrócił głowę w stronę swojej żony i spojrzał jej w oczy. Nadal trzymał córkę na rękach i nie zamierzał jej puścić.
- Kocham cię - powiedziała cicho całując go w usta. Oderwała się od niego po chwili i kładąc głowę na jego ramieniu spoglądała na małą kruszynkę. Delikatnie złapała rączkę dziewczynki. Była szczęśliwa, cholernie szczęśliwa....
Po trzech dniach Lili wraz z Jenn zostały wypisane ze szpitala. Radośnie zostały przywitane przez przyjaciół i rodzinę chłopaka. Na chrzest dziewczynki zjechały się najważniejsze osoby w życiu tej dwójki. Marco dumnie nosił swoją chrześnicę na rękach.
- Za naszą piękną Jenny Vanessę Durm - uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn wzniósł swój kieliszek ku górze.
Mała była oczkiem w głowie swoich rodziców biologicznych jak i chrzestnych oraz dziadków. Nie widzieli poza nią świata. Ani Erik, ani Lilianna nie bali się tego i od małego opowiadali jej o Vanessie...

Minęło pięć lat, a ich życie nie uległo zmianie. Byli bardzo szczęśliwi, z radością spoglądali jak ich córeczka rośnie. Stali właśnie przed grobem Van. Lili spoglądała na zdjęcie, które znajdowało się na mogile jej pierwszej córeczki. Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku, co nie ubiegło uwadze Erika. Mocno przytulił ją do siebie. Drugą rękę kładąc na ramieniu Jenny. Dziewczynka położyła bukiet małych różyczek na grobie swojej siostrzyczki. Nie znała jej, ale bardzo chciała ją poznać. Jej wzrok powędrował w bok. Zobaczyła ją, siedziała na ławeczce obok nich. Uśmiechała się do niej.
- Opiekuj się mamusią i tatusiem - powiedziała - Ja będę z wami na zawsze, powiedz im to - dodała - Pamiętaj o mnie i wiedz, że cię kocham Jen, moja malutka siostrzyczko - po tych słowach zniknęła.
- Mamusiu - zaczęła blondynka unosząc swoją głowę ku górze.
- Tak?
- Vanesska powiedziała, że będzie z nami na zawsze - rzekła - I odeszła, na swoim białym koniku o tam do góry - wskazała na bezchmurne, błękitne niebo.
Lilianna spojrzała na Erika i kucnęła przy córce. Mocno ją do siebie przytuliła. Nie potrafiła przestać płakać... Ich życie uległo zmianie, byli już szczęśliwi do końca... Po kilku kolejnych latach, urodził im się syn, mały Matthias. Byli dumni ze swoich dzieci, i żadnemu z nich nie pozwolili zapomnieć o Vanessie.
Ona zawsze była obecna w ich życiu...

____________________________________________________________________________

No i mamy koniec, ryczałam jak głupia, ale tak bardzo związałam się z tym blogiem. 
Chciałabym wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, ponad jedenaście tysięcy wyświetleń i osiemnastu obserwatorów. Może na niektórych nie jest to dużo, ale dla mnie jest to aż mnóstwo ;)
Byłyście ze mną zawsze, nawet wtedy, gdy dodawałam bezsensowne rozdziały, robiłam masę błędów bo czytając rozdziały przekonywałam się o tym sama. I nie wiem dlaczego, tak dużo ich robiłam. Gdy wena mnie opuściła. Wspierałyście mnie i dodawałyście mnóstwo motywacji. Jestem wam ogromnie wdzięczna za wszystko. Chciałabym wam podziękować każdej z osobna, ale chyba zajęło by mi to więcej niż epilog. Więc jeszcze raz wam bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dziękuje z całego serduszka. Nawet nie wiecie jak was kocham i jestem wam wdzięczna, że jesteście ze mną. 

Jest jedna osoba, której chcę podziękować najmocniej. Tak Domi, o ciebie chodzi. Jestem ci tak cholernie wdzięczna, i nie wiem co jeszcze. Nie potrafię się wyrazić nawet. Jesteś kochana ze mną na moim każdym blogu i nie ważne, czy jesteś fanką, czy nie. Zawsze jesteś, komentujesz i wspierasz mnie. Wiem, ja czasem zawodzę i nie komentuje wszystkich twoich rozdziałów. I trochę mi głupio. Choć bardzo bym chciała, po prostu czasem nie mogę. Twoje komentarze, dają mi chyba najwięcej pomysłów i weny. Inne również, ale twoje jednak najbardziej. Jeszcze raz ci kochana bardzo dziękuje, szczerze mogę napisać, że sprawiasz mi ogromną radość, gdy komentujesz moje blogi. ♥ Ogromnie mocno ci dziękuje za wszystko naprawdę ♥
Jesteś chyba najwspanialszą czytelniczką, jaką mam, ale reszta również jest dla mnie ważna ;). 
DZIĘKUJE CI KOCHANA Z CAŁEGO SERDUSZKA ♥

Nie mam pojęcia ile razy już napisałam słowo dziękuje, ale mam to gdzieś i jeszcze raz bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mocno dziękuje wszystkim za to, że byli ze mną na tym blogu ♥

I ostatnia moja prośba. Kto czytał, mógłby zostawić chociaż komentarz? Zwykła kropka wystarczy. A ja będę wiedziała przynajmniej wiedziała, kto był ze mną. 

DZIĘKUJE I KOCHAM WAS MOCNO ♥♥♥

Będę jeszcze tutaj ;) :

16 komentarzy:

  1. Dziękuję za tą przepiękną historię i przepraszam, że nie zawsze komentowałam. Pokochałam to opowiadanie od piereszego rozdziału i będzie mi trochę tak pusto bez niego... Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja przeżywałam z Erikiem ten poród, haha ♥♥ Marco też :D
    Jejciu, mała Jenny Vanessa, płaczę :(:( Nigdy nie zapomnimy o Van ♥ :'(
    Się rozpłakałam przy tej scenie na cmentarzu... :'( :'( :'(
    A jeszcze bardziej płakałam przy podziękowaniach... NIE MA ZA CO KOCHANA ♥♥♥♥♥♥ Kocham wszystkie Twoje blogi, bez wyjątku ♥ Nawet jeśli byłby o Lewandowskim, bym go czytała, hhaha :D Tak cudnie piszesz, że mogłabym czytać Twoje blogi w kółko ♥ Dziękuję za cudowne podziękowania kierowane do mnie ♥
    Ten blog na zawsze pozostanie w mojej pamięci ♥ Będę do niego często wracać i przeżywać losy z początku gburowatego i aroganckiego Erika i Lili, która od razu podbiła jego zimne serducho :') Ich losy, starania, by byli razem... gdy się udawało to śmierć małej... Nałóg Erika i próba wydostania się z niego... By było szczęśliwie ♥♥
    Dziękuję bogu, że zesłał taką wspaniałą bloggerkę jak Ty ♥ buziaki kochana ♥ Czekam na inne Twoje blogi ♥
    Teraz idę płakać z radości i smutku jednocześnie :( ♥ Pozdrawiam serdecznie ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. pisałaś genialnego blooga tak się w niego wczytałam i tak mi smutno że teraz już koniec..:(
    było w nim wszystko miłość, smutek, radość, rozpacz, i ten genialny happy end na pewno bardzo będę za nim tęsknic..:'( :**
    jesteś genialną, wyjątkową osobą i pisarką..:)
    czytam tamte blogi i są równie ciekawe i wciągające jak ten..:)
    bardzo się ciesze że go czytałam i poznałam twój talent..:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny blog jeden z moich ulubionych. Świetnie napisany epilog. Sama nie wiem co napisać. Chyba napiszę dziękuję za tak wspaniały blog. Życzę powodzenia przy reszcie blogów. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko...
    Ale Erik przeżywał ten poród. Sama nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Był po prostu niemożliwy i do tego Marco. Ale cieszę się że jest takie zakończenie. Że wszyscy są szczęśliwi, nawet mała Van <3

    Ale ja nie wierzę, że to koniec tego bloga. No jak to ? Kochałam i nadal kocham tego bloga. Jest po prostu przepiękny. <3 Uwielbiałam czytać twoje posty. Zawsze dawały mi takiego kopa do pisania na swoim blogu. Nie wiem jak ja sobie teraz poradę bez mojego ukochanego bloga ;cc Kurde, no ryczę jak dziecko. ;c Ale chcę Ci podziękować z całego mojego serca, że pisałaś dla nas, że czasami miałaś brak weny to i tak pisałaś dla nas przepiękne rozdziały, przy których nie raz płakałam. Dziękuje ! <3 Jesteś cudowną pisarką i mam nadzieję że nie zmarnujesz swojego talentu. ;******
    Uwielbiam twoje blogi i Ciebie :) ;****** <333

    Buziaki ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale Erik przeżywał poród, ale co mu się dziwić właśnie rodziła mu się córeczka :) Marco jak rozbawiony :D

    Powiem tak: Epilog C U D O W N Y ♥
    Piszesz na każdym blogu Przepięknie <3333 Jesteś świetną blogerką i Cudowną osobą<3333
    Dziękuje Ci za każdy rozdział, blog, za wszystko ! <3333333 ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę ścisnęło mnie za serce! Napisałaś to z takim uczuciem ♥ Chyba każdemu pojawiły się iskierki w oczach :) A końcówka magiczna. Wspaniale sobie radziłaś przez cały czas! Ten blog był cudowny. Charakter Erika na początku był z takim ostrym pazurem,pokazałaś jak zmienia się facet pod okiem kobiety i to było głównym przesłaniem bloga :) Jak to się mówi,odwaliłaś kawał dobrej roboty ; * Nigdy nie przestawaj dla nas pisać ;) Buziaki,kochana! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny!!! Szkoda, że już koniec :( Przepraszam, że nigdy nie komentowałam, ale nigdy nie wiedziałam co mam napisać, bo każdy rozdział był cudowni nie tylko na tym blogu. Życzę dużo, dużo weny na pozostałe :)
    Pozdrawiam xo

    OdpowiedzUsuń
  9. Czesc kochana! Natrafilam na twojego bloga kilka dni temu i przeczytalam go od deski do deski. Chcialabym Ci podziekowac za to, ze stworzylas te rozdzialy. Jak zaczelam go czytac bylam tylko ja i oni. Nic innego sie zupelnie nie liczylo, nawet to, ze jet 3 w nocy, a ja slecze przed ekranem telefonu i placze jak male dziecko. Uwielbiam autorow, ktorzy wzbudzaja we mnie uczucia, emocje. Kiey sama pisalam bloga, czytalam ich wiele, wlasnie tez o Bvb i nigdy nie trafilam.na tak dobra bloggerke. Moge tylko pozazdroscic talentu. Prosze Cie, nigdy nie przestawaj pisac. Masz ogromny talent i dzieki Tobie chce powrocic do pisania, oczywiscie jak naprawia mi laptopa. Jeszcze raz bardzo dziekuje! Powodzenia w dalszym pisaniu kochana <3/Weronika

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam Twojego opowiadanie za jednym razem, jesteś niesamowita :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka szkoda, że to już koniec :(
    Epilog świetny, jak cały blog :)
    Będzie mi tego opowiadania brakowało ;c
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Koniec :c ale epilog super <3 ten blog był/jest cudowny ;) dziękuję ci za niego ;P <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  13. czytałam od pierwszego rozdziału i nie żałuję :)
    My też dziękujemy <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Epilogi mają to do siebie, że nigdy nie wiem co napisać, bo wręcz krztuszę się przeważnie własnymi łzami. Nie inaczej jest tym razem. Łzy spływają po moich policzkach, a ja nawet nie mogę ich wycierać, bo najzwyczajniej nie nadążam tego robić. Mogę jednak tylko Ci dziękować. Dziękować za wszystko. Za pokłady energii oraz siły, które włożyłaś w napisanie tego opowiadanie. Za pomysły, które potrzebne były Ci do stworzenia tego dzieła. Za uśmiechy na mojej twarzy, podczas niektórych pięknych chwil, które przeżyłam na tej stronie. Za łzy. Łzy, które dzieliły się na łzy wzruszenia oraz smutku. Nie żałuję żadnych. Każde z nich miały to do siebie, że wywoływane były przez tak cudowną historię, którą nam zafundowałaś. Za każdą literkę, którą wystukałaś na klawiaturze. Za każde słowo, które w połączeniu tworzyły zdania, a zdania rozdziały, które oddawałaś w nasze ręce. Każde opowiadanie, jest zostawieniem cząstki siebie i oddaniem serca, podczas przelewaniu 'na papier' historii, która od początku do końca w Twojej głowie. Dziękuję za wspaniałą historię. Dziękuję za bohaterów, którzy potrafili zawładnąć moim sercem. Dziękuję za wszystko.
    Dziękuję, dziękuję, dziękuję. ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Popłakałam się a to rzadko mi się zdarza. Ta historia była niesamowita, magiczna. Dzięki tobie każda z nas - twoich czytelniczek - mogła oderwać się od trudów dnia codziennego i po prostu się zrelaksować. Nie mogę nic dla ciebie zrobić, żeby odwdzięczyć ci się za to piękne opowiadanie, oprócz podziękowania. Dziękuje ci za tych kilka miesięcy, za te dwadzieścia jeden cudownych, ściskających serce, przywołujących uśmiech na twarz i wyciskających łzy rozdziałów. Dziękuję ci za to że podzieliłaś się z nami tą niesamowitą miłosną historią. Będę tęsknić za tobą, Erikiem i Lili.
    Też cię kochamy ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. <3 <3 Magicznie to wszystko wygląda . Supcio . Zapraszam do mnie ; http://cecilia-zayn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń