niedziela, 13 kwietnia 2014

Dwa.

Wiem, że niezbadane są wyroki Boskie,
coś mi każe w miejscu stać a mój czas ucieka..



( Siedem dni później..)
Czasem potrzebowałem pobyć sam. I nadarzyła się do tego najlepsza okazja, pokłóciłem się dwa dni temu z Sandrą. Przez to wyjechała do rodziców. Nie obchodziło mnie to co się teraz z nią działo, co robiła czy coś innego. Wcale mi to do szczęścia nie było potrzebne. Miałem czas by pomyśleć. Zastanowić się czy to w ogóle ma sens. Związek ten nie ma tak czy tak większej przyszłości, nigdy jej się nie oświadczę a wiem, że ona na to czeka od roku. Może i byliśmy już cztery lata razem, ale od dwóch jej już nie kocham. Zmieniłem się, bardzo się zmieniłem i w moim drugim "ja" nie ma miejsca na głupią miłość z głupią dziewczyną. Gunter była dla mnie jeszcze dzieckiem, zachowywała się jak dziecko, wyglądała jak dziecko. Nie potrzebowałem takiej dziewczyny. Ba ja żadnej nie potrzebowałem. Jej humorki doprowadzały mnie do szału, zresztą cała ona to robiła. Byłem typem człowieka który ma wszystko gdzieś. Nie interesowali mnie inni, wolałem martwić się o siebie. Pasowało mi takie życie i to bardzo.
- Cześć - rzekł Jonas przerywając mi mój dziwny letarg - Gdzie Sandra? - zapytał rozglądając się po mieszkaniu.
- Siema - odparłem - Nie ma i nie będzie - rzekłem - Pojechała do mamusi - dodałem widząc bardzo zdziwioną minę Hofmanna.
- Niby dlaczego? - zapytał spokojnie - Znów się pokłóciliście? Znów ci coś nie pasowało? - powiedział podirytowany
- O co ci znowu chodzi Hofi? - odparłem - To są moje sprawy - dodałem - Moje i jej - spojrzałem na niego
- Ale chyba jesteśmy przyjaciółmi? - zapytał retorycznie - Erik do cholery, zmieniłeś się nie widzisz tego! - podniósł głos
- Może i się zmieniłem - odpowiedziałem - Ale taki Erik mi pasuje i żyje mi się tak bardzo dobrze - dodałem
- Sandra nie zasługuje na takiego dupka jak ty Durm. Mimo, że jesteś moim przyjacielem... - zaczął - Mimo tego wkurzasz mnie jak ty mnie cholernie wkurzasz Erik. Zachowujesz się jak jakiś głupi, rozwydrzony dzieciak. Czasem mógłbyś spojrzeć jaką krzywdę robisz innym - krzyknął
- To może na ciebie zasługuje - warknąłem - Może na nią lecisz dlatego jej tak bronisz! - spojrzałem w jego oczy - Mam rację co! Wiesz co weź ją sobie. Tak jej nie kocham, a płakać za nią nie będę - dodałem - Będziesz w końcu się cieszył, że mi ją zabrałeś co? - zaśmiałem się
- Jesteś idiotą - skomentował
- Ja? - zapytałem - Ja nie zakochuje się w dziewczynie przyjaciela - prychnąłem i poszedłem do kuchni - Sandra tak jest zwykłą suką - powiedziałem
Nie dostałem odpowiedzi, ani nic. Usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwi, lecz po chwili ujrzałem przed sobą Hofmanna i poczułem mocne uderzenie.
- Nigdy więcej jej tak nie nazywaj - wrzasnął - To ty jesteś zwykłym chujem - dodał i wyszedł.
Dotknąłem swojego nosa i ujrzałem krew, westchnąłem cicho i poszedłem do łazienki by zatamować krwotok. Cholerny Hofmann, dupek... I ja uważałem go za przyjaciela. Chyba w tym świecie już nikogo nie można nazywać prawdziwym przyjacielem. Gdy doprowadziłem się do normalnego stanu, zatamowałem lecącą z mojego nosa krew, przyłożyłem zamarznięty groszek do mojej twarzy. Piekła i to bardzo. Miałem nadzieje, że nie będzie żadnego śladu inaczej zabiję tego człowieka.
Na szczęście żadne ślad nie został na mojej twarzy po wczorajszym uderzeniu od Jonasa. Piłka wzywała więc trzeba było z samego rana jechać na trening. Zaparkowałem auto na parkingu i zarzucając na ramię torbę ruszyłem do środka zamykając jeszcze drzwi pilotem. Przywitałem się z młodymi, którzy właśnie opuszczali obiekt po treningu i wszedłem do szatni. Gwiazdeczki już były. Jonas omijał mnie całkowicie. Może i nawet lepiej, przynajmniej nie będzie mi zawracał tyłka...
- Co laluniu twarzyczka boli po tym jak Hofi ci wczoraj przyłożył? - zakpił Lewy
- Ja jestem lalunią? - prychnąłem - Ja przynajmniej nie lecę na wielką kasę a za to będę siedział na ławce bo w Bayernie będą cię mieli w dupie. Myślisz, że będziesz grał? to się mylisz chłopcze. - odgryzłem się
- Chłopaki spokój! - warknął Klopp wchodząc do środka - Na boisko już - rzekł - A z wami chłopcy pogadam sobie jeszcze - warknął i wyszedł.


- * * * -


Siedem dni wystarczyło, abym za klimatyzowała się w moim nowym domu. Marco miał wspaniały gust. Wszystko było tutaj idealnie dopasowane, kolory świetnie zgrywały się z meblami. Byłam mu strasznie wdzięczna. Mój starszy kochaniutki kuzynek. Zawsze uwielbiałam łapać go za policzki i mówić te słowa. Pamiętam jak się wtedy denerwował. Zaśmiałam się na widok tego obrazka. Zastanawiałam się nad całym moim życiem. Co teraz ze mną będzie. Sama nie wiedziałam. Szłam właśnie na stadion, musiałam odwiedzić wujka i moje kochane pszczółki. Stęskniłam się strasznie za nimi. Wiedziałam, że są nowi zawodnicy, ale starych znam bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się szeroko widząc jak przed wejściem stoi Stefan. Mój ukochany ochroniarz. Wyściskałam go mocno i chwilę porozmawiałam. Brakowało mi tego...
Wchodząc na obiekt powracały wspomnienia. Spędzałam tutaj najpiękniejsze chwile w moim głupim życiu. Choć mieszkałam w Barcelonie to zawsze sercem byłam tutaj z Borussią. Ściskałam radośnie wszystkich, których spotykałam po drodze. Tęskniłam za nimi tak bardzo. W końcu zobaczyłam ten cudny tunel, który prowadzi na murawę tego królestwa. Z ogromnym uśmiechem na twarzy ruszyłam przed siebie. Klopp jak zawsze szkolił chłopaków. Zaśmiałam się cichutko pod nosem, uwielbiałam tego człowieka.
- Cześć wujku! - krzyknęłam radośnie
Jurgen odwracał się pomału w moją stronę analizując w głowie kto mógł wypowiedzieć te słowa. Znałam go na tyle dobrze, że to po prostu wiedziałam. Zawsze tak robił.
- Lilcia! - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha - Przyjechałaś w końcu odwiedzić starego wuja ? - zaśmiał się obejmując mnie swoimi silnymi ramionami. Wtuliłam się w niego, czułam się zawsze w nich jak w ramionach swojego taty.
- Przyjechałam - uśmiechnęłam się odsuwając się od niego - Już na stałe wujaszku - dodałam. Widząc zdziwioną minę Kloppa, która po chwili zaczęła się szczerzyć wybuchnęłam śmiechem. - Cześć chłopcy! - zwróciłam się do chłopaków
- Lili!! nasza mała Lili!! - wrzasnął na cały stadion ucieszony Nuri, który po chwili okręcał mnie wokół własnej osi - Reus dlaczego nie mówiłeś, że nasza Lilcia przyjechała - rzekł oburzony w stronę blondyna
- Nie chciała abym wam mówił - odparł uśmiechając się do mnie
Nie potrafiłam tak stać i spoglądać na nich. Od razu podbiegłam do każdego i mocno, bardzo mocno uściskałam dodatkowo cmokając w policzek. "Nowym" oczywiście przedstawiłam się kulturalnie podając dłoń. Cudownie widzieć tych głupków po roku rozłąki. Roku, trzystu sześćdziesięciu pięciu dniach...

__________________________________________________________________________

Nie wyszedł tak jak chciałam, ale mam małą nadzieję, że choć trochę wam się spodoba ;)
Męczyłam się z nim od czterech dni ;/ :D

12 komentarzy:

  1. A pewnie, że się podoba! I to bardzo, bardzo. ;) Zapewniam Cię kochana, że Twoje męki nie poszły na marne. ^^
    Strasznie zaciekawiłaś mnie tym, co będzie dalej. :) "Ja przynajmniej nie lecę na wielką kasę a za to będę siedział na ławce bo w Bayernie będą cię mieli w dupie. Myślisz, że będziesz grał? to się mylisz chłopcze."- i w tym momencie biłabym brawa dla Erika. Tak za szczerość. ;) Ale taką szczerość do bólu. ^^ Cudowny rozdział, czekam na trójeczkę. ;*
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam, czekałam i się doczekałam, ale warto było. Biedny Erik, ale może wreszcie ktoś mu przemówi do rozsądku. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem! :)
    Także ten :D
    Podoba mi się wersja Erika jako bad boya :D
    obserwuję i będe się zjawiać :*

    OdpowiedzUsuń
  4. POWINNAM SOBIE ZROBIĆ KOSZULKĘ 'DON'T CEEP CALM, BECAUSE BOGI JAGÓDKI' HAHAHAHAH ♥
    KRÓTKI, BO KROTKI, ALE I TAK SIĘ ZAJARAŁAM, HAHAHA ♥
    ERIK, JA CI KURDĘ JEGO DAM! KIJ Z TYM, ŻE BĘDZIESZ Z LILCIĄ, ALE NIE ŻCZĘ SOBIE, AŻEBYŚ TAK TRAKTOWAŁ SANDRĘ! MIMO TO I TAK BARDZIEJ PODOBASZ MI SIĘ W WERSJI BAD BOY'A, RAWR :3 ♥
    HAHAH, ROJSIK I JEGO GUST, HEH :3
    AWR, NIESPODZIANKA, TAK SŁODKO ♥
    LILCIA JST TAKA LUBIANA PRZEZ WSZYSTKICH, HAHAHA ♥
    WSPANIAŁY, CUDNY, AWWWW I WGLE ♥ KOCHAM ♥
    CZEKAM NA KOLEJNY, CAŁUJĘ, POZDRAWIAM ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BLOGI* ŻYCZĘ* JST* XDDD
      CZO JA, HAHAH, TRACĘ KONTROLE NAD SOBĄ, HAHAH ♥

      Usuń
  5. Boże ten rozdział jest po prostu nieziemski! *___*
    Erik jaki zły charakterek, ale pasuje mu to bycie BAD BOY'S i dobrze powiedział Lewemu ;*
    Widać że Lilcia jest lubiana w Dortmundzie ;*
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego powodu że strasznie podoba mi się to opowiadanie nominowałam Cię do Liebster Award ;*
      Więcej informacji u mnie ;) http://twoj-usmiech-nadzieja-na-lepsze-jutro.blogspot.com/2014/04/bardzo-dziekuje-za-nominacje-alex-oraz.html

      Usuń
  6. Świetny rozdział i jeszcze lepszy blog. czytam go od początku tylko nie mam czasu komentować za co przepraszam :)
    Z racji tego nominowałam cię do Liebster Award ;D Więcej informacji na http://echteliebebybvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz zajrzalam i wszystko nadrobiłam.
    Dodaje do obserwowania ;)
    Zapraszam do mnie svenbvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział zresztą jak zawsze ! Z niecierpliwością czekam na następny :*
    Zapraszam do mnie: http://zaczarowanyswiatmariki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacyjny rozdział.!! Czekam na kolejny. :D
    Oby był szybko i tak cudowny jak te.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Erik taki zły charakter, ale nawet mu to pasuje :)
    W ogóle świetny blog, naprawdę fajnie piszesz ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń