Jeśli miałabym swój własny świat, wszystko byłoby w nim nonsensem.
Nic nie byłoby tym, czym jest, bo wszystko byłoby tym, czym nie jest
Nic nie byłoby tym, czym jest, bo wszystko byłoby tym, czym nie jest
Była wściekła, miała już zamiar już wychodzić, lecz Durm skutecznie jej to uniemożliwił łapiąc ją mocno za nadgarstek. Lilianna odwróciła się w jego stronę mierząc go wściekłym spojrzeniem, ale czy tak naprawdę była na niego wściekła? Sama nie wiedziała, w głębi duszy motyle odrodziły się z bardzo długiego snu. Jego tęczówki wpatrywały się wprost w nią.
- Źle na mnie działasz - powiedział cicho ze skruchą w głosie - Gdy tylko jestem w twoim towarzystwie zapominam o wszystkim. Te dwa miesiące były dla mnie czymś, czego nie potrafię opisać. Wariowałem, zachowywałem się jak chory psychicznie człowiek, który potrzebuje leczenia - dodał - A to wszystko przez to, że bez słowa wyjaśnienia zaczęłaś mnie unikać - wyjaśnił.
- Erik... - tylko na tyle było ją stać, nie potrafiła poskładać swoich słów w całość. Miała całkowitą pustkę, wpatrywała się głupio w jego oczy, przez co traciła kontrolę nad własnym ciałem, jak i mową...
- Co Erik!... - jęknął smutno - Czy ty nic nie rozumiesz? - westchnął - Naprawdę nic? - spojrzał na nią.
- Przepraszam, ale nie - odparła smutno.
Skłamała, wiedzieli o tym oboje. On domyślił się od razu, a ona nie potrafiła przyznać się do prawdy. Nie potrafił tak dłużej, wstał jak poparzony z kanapy i czym prędzej podszedł do dziewczyny łapiąc ją w pasie i przyciągając mocno do siebie. Serce każdego z nich zabiło mocniej i szybciej. Krew w żyłach pulsowała, a motyle rozsadzały ich brzuch. Czuli się identycznie, pragnęli tej bliskości, tak jak teraz. Blondynka poczuła jego oddech na swoim uchu, później nosie aż w końcu przy ustach. Chłopak wpił się namiętnie w jej usta. Skradał z nich pełne pożądania i miłości pocałunki. Po raz pierwszy całowała się tak z jakimś osobnikiem płci przeciwnej. Oparł ją o ścianę, nadal nie przerywając pocałunku. Czuła się cudownie, oddawała każdą pieszczotę zaczętą przez niego. Opamiętała się chwilę później, wiedziała że popełniła błąd. Szybko odsunęła się od niego i spojrzała na jego pełne zdziwienia oczy, które nadal miały tą iskierkę w oku, która pojawiła się wraz z momentem bliskości ich ciał.
- Nadal nie wiesz o co mi chodzi? - zapytał opierając rękę tuż przy jej głowie
- To nie powinno się wydarzyć - szepnęła próbując przywrócić normalny oddech - Oboje popełniliśmy błąd - dodała po chwili spoglądając w jego oczy.
- Właśnie, że powinno! - rzekł lekko podirytowany jej zachowaniem, nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie chciała powiedzieć prawdy. - Ja żadnego błędu nie popełniłem - powiedział - Żadnego! - zaakcentował. - Nigdy podczas pocałunku nie czułem tego co w tym momencie gdy całowałem ciebie!
- Proszę cię... - powiedziała cicho
- Przestań w końcu bronić się przed uczuciem, które czujesz. - odparł również cicho znów łącząc ich usta.
Teraz jednak całował ją delikatnie, chciał jej przekazać... No właśnie sam nie wiedział co. Może chciał, aby w końcu przestała się bronić przed uczuciem, które ich łączy...
- Przepraszam - powiedziała odsuwając się od niego i wychodząc z domu.
Erik z całym impetem uderzył dłonią w ścianę, opierając o nią głowę. Był wściekły, nie na Lili. Był wściekły na siebie, za to, że pozwolił jej przed chwilą odejść...
Działo się z nią coś złego, po raz kolejny. Leżąc na łóżku w swoim pokoju spoglądała w sufit. Palcami cały czas dotykała swoich ust, gdzie kilka godzin wcześniej, złączone były z jego wargami. Za oknem panowała istna wichura, z czarnego jak smoła nieba lał się siarczysty deszcz. Pogoda całkowicie odzwierciedlała humory tej dwójki. Blondynka westchnęła przeciągle przewracając się na brzuch i chowając swoją twarz w poduszce.
- Co ja robię do cholery ze swoim życiem - warknęła na siebie
Wariowała, zachowywała się jak małolata, która rozkochuje w sobie chłopaków i rzuca ich przy pierwszej okazji nie licząc się, z ich uczuciami i tym, że ich rani. Ona też raniła chłopaka, na którym jej zależało. Zakochała się po raz pierwszy, jeszcze nigdy nie czuła niczego do żadnego chłopaka...
- Ale leje - westchnął Marco pojawiając się ni stąd ni zowąd w drzwiach jej pokoju.
- Zwariowałeś?! - naskoczyła na niego, przez co zdziwienie blondyna wzrosło. - Przecież jest ulewa na dworze!
- Spokojnie - uspokoił ją - Nie odbierałaś moich telefonów, a dzwoniłem chyba z dwadzieścia razy. Martwiłem się i musiałem zobaczyć co się dzieję... A więc powiesz mi? - spojrzał na nią siadając na skraju łóżka.
Gonzalez niechętnie podniosła się do pozycji siedzącej, oparła się plecami o ramę łóżka i zaczęła skubać jeden z rogów poduszki.
- Rozmawiałam dzisiaj z Durmem - odparła - Pocałował mnie, a ja tak po prostu uciekłam - wyrzuciła z siebie na jednym tchu.
- Lili do jasnej cholery! - krzyknął, ale zaraz po tym uspokoił się - Przestań się w końcu bronić, przed uczuciem, które czujesz - rzekł a jej przypomniały się słowa Erika, dokładnie takie same... - Każdy prędzej czy później zakocha się w kimś. Zawsze... bez względu jakbyś się broniła... Miłość to silne uczucie, przed nim nie da się uciec. - powiedział.
- Wiem - odparła cichutko.
W tym samym czasie Erik leżał na kanapie w salonie i myślał nad dzisiejszą sytuacją. Z jednej strony zastanawiał się czy postąpił dobrze, czy nie uraził jej tym, że tak się zachował. Z drugiej strony cieszył się jak głupi. W końcu dowiedział się jak smakują jej usta. Uśmiechał się do ściany, wspominając tamtą chwilę, gdy jej miękkie, ciepłe usta smakujące arbuzowym błyszczykiem złączyły się z jego.
- Mam się bać? - zaśmiał się Jonas spoglądając na przyjaciela.
Każdy z nich nie potrafił tak żyć, przyjaźnili się bardzo długo i nie umieli po prostu zniszczyć tej znajomości. Durm przeprosił jego jak i Sandrę, która o dziwo wszystko mu wybaczyła, przez co kamień spadł mu z serca.
- Ziemia do Durma! - pomachał mu przed twarzą, przez co Erik momentalnie ocknął się z rozmyśleń.
- Cześć Hofi - posłał koledze lekki uśmiech - Co cię sprowadza do mnie w taką pogodę - spojrzał na niego.
- Ćpałeś coś? - wypalił śmiejąc się z Durma.
- Nie - rzekł - Głupi jesteś! - skwitował.
Hofmann dokładnie obserwował przyjaciela, przez lata ich znajomości potrafił rozgryźć go bardziej niż jego własna matka. Więc momentalnie wiedział, że coś nie gra. Erik dziwnie się zachowywał.
- Chłopie co jest? - zapytał
- Całowałem się z Lili - rzekł prosto z mostu - Było cudownie - dodał rozmarzony co wywołało śmiech ze strony Jonasa
- No to w czym problem? - spojrzał na niego
- W tym, że ona za żadne skarby nie chce dopuścić do siebie myśli, że mnie kocha, tak jak ja ją! - jęknął zrezygnowany opadając bezwładnie z powrotem na kanapę.
- Źle na mnie działasz - powiedział cicho ze skruchą w głosie - Gdy tylko jestem w twoim towarzystwie zapominam o wszystkim. Te dwa miesiące były dla mnie czymś, czego nie potrafię opisać. Wariowałem, zachowywałem się jak chory psychicznie człowiek, który potrzebuje leczenia - dodał - A to wszystko przez to, że bez słowa wyjaśnienia zaczęłaś mnie unikać - wyjaśnił.
- Erik... - tylko na tyle było ją stać, nie potrafiła poskładać swoich słów w całość. Miała całkowitą pustkę, wpatrywała się głupio w jego oczy, przez co traciła kontrolę nad własnym ciałem, jak i mową...
- Co Erik!... - jęknął smutno - Czy ty nic nie rozumiesz? - westchnął - Naprawdę nic? - spojrzał na nią.
- Przepraszam, ale nie - odparła smutno.
Skłamała, wiedzieli o tym oboje. On domyślił się od razu, a ona nie potrafiła przyznać się do prawdy. Nie potrafił tak dłużej, wstał jak poparzony z kanapy i czym prędzej podszedł do dziewczyny łapiąc ją w pasie i przyciągając mocno do siebie. Serce każdego z nich zabiło mocniej i szybciej. Krew w żyłach pulsowała, a motyle rozsadzały ich brzuch. Czuli się identycznie, pragnęli tej bliskości, tak jak teraz. Blondynka poczuła jego oddech na swoim uchu, później nosie aż w końcu przy ustach. Chłopak wpił się namiętnie w jej usta. Skradał z nich pełne pożądania i miłości pocałunki. Po raz pierwszy całowała się tak z jakimś osobnikiem płci przeciwnej. Oparł ją o ścianę, nadal nie przerywając pocałunku. Czuła się cudownie, oddawała każdą pieszczotę zaczętą przez niego. Opamiętała się chwilę później, wiedziała że popełniła błąd. Szybko odsunęła się od niego i spojrzała na jego pełne zdziwienia oczy, które nadal miały tą iskierkę w oku, która pojawiła się wraz z momentem bliskości ich ciał.
- Nadal nie wiesz o co mi chodzi? - zapytał opierając rękę tuż przy jej głowie
- To nie powinno się wydarzyć - szepnęła próbując przywrócić normalny oddech - Oboje popełniliśmy błąd - dodała po chwili spoglądając w jego oczy.
- Właśnie, że powinno! - rzekł lekko podirytowany jej zachowaniem, nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie chciała powiedzieć prawdy. - Ja żadnego błędu nie popełniłem - powiedział - Żadnego! - zaakcentował. - Nigdy podczas pocałunku nie czułem tego co w tym momencie gdy całowałem ciebie!
- Proszę cię... - powiedziała cicho
- Przestań w końcu bronić się przed uczuciem, które czujesz. - odparł również cicho znów łącząc ich usta.
Teraz jednak całował ją delikatnie, chciał jej przekazać... No właśnie sam nie wiedział co. Może chciał, aby w końcu przestała się bronić przed uczuciem, które ich łączy...
- Przepraszam - powiedziała odsuwając się od niego i wychodząc z domu.
Erik z całym impetem uderzył dłonią w ścianę, opierając o nią głowę. Był wściekły, nie na Lili. Był wściekły na siebie, za to, że pozwolił jej przed chwilą odejść...
- * * * -
Działo się z nią coś złego, po raz kolejny. Leżąc na łóżku w swoim pokoju spoglądała w sufit. Palcami cały czas dotykała swoich ust, gdzie kilka godzin wcześniej, złączone były z jego wargami. Za oknem panowała istna wichura, z czarnego jak smoła nieba lał się siarczysty deszcz. Pogoda całkowicie odzwierciedlała humory tej dwójki. Blondynka westchnęła przeciągle przewracając się na brzuch i chowając swoją twarz w poduszce.
- Co ja robię do cholery ze swoim życiem - warknęła na siebie
Wariowała, zachowywała się jak małolata, która rozkochuje w sobie chłopaków i rzuca ich przy pierwszej okazji nie licząc się, z ich uczuciami i tym, że ich rani. Ona też raniła chłopaka, na którym jej zależało. Zakochała się po raz pierwszy, jeszcze nigdy nie czuła niczego do żadnego chłopaka...
- Ale leje - westchnął Marco pojawiając się ni stąd ni zowąd w drzwiach jej pokoju.
- Zwariowałeś?! - naskoczyła na niego, przez co zdziwienie blondyna wzrosło. - Przecież jest ulewa na dworze!
- Spokojnie - uspokoił ją - Nie odbierałaś moich telefonów, a dzwoniłem chyba z dwadzieścia razy. Martwiłem się i musiałem zobaczyć co się dzieję... A więc powiesz mi? - spojrzał na nią siadając na skraju łóżka.
Gonzalez niechętnie podniosła się do pozycji siedzącej, oparła się plecami o ramę łóżka i zaczęła skubać jeden z rogów poduszki.
- Rozmawiałam dzisiaj z Durmem - odparła - Pocałował mnie, a ja tak po prostu uciekłam - wyrzuciła z siebie na jednym tchu.
- Lili do jasnej cholery! - krzyknął, ale zaraz po tym uspokoił się - Przestań się w końcu bronić, przed uczuciem, które czujesz - rzekł a jej przypomniały się słowa Erika, dokładnie takie same... - Każdy prędzej czy później zakocha się w kimś. Zawsze... bez względu jakbyś się broniła... Miłość to silne uczucie, przed nim nie da się uciec. - powiedział.
- Wiem - odparła cichutko.
W tym samym czasie Erik leżał na kanapie w salonie i myślał nad dzisiejszą sytuacją. Z jednej strony zastanawiał się czy postąpił dobrze, czy nie uraził jej tym, że tak się zachował. Z drugiej strony cieszył się jak głupi. W końcu dowiedział się jak smakują jej usta. Uśmiechał się do ściany, wspominając tamtą chwilę, gdy jej miękkie, ciepłe usta smakujące arbuzowym błyszczykiem złączyły się z jego.
- Mam się bać? - zaśmiał się Jonas spoglądając na przyjaciela.
Każdy z nich nie potrafił tak żyć, przyjaźnili się bardzo długo i nie umieli po prostu zniszczyć tej znajomości. Durm przeprosił jego jak i Sandrę, która o dziwo wszystko mu wybaczyła, przez co kamień spadł mu z serca.
- Ziemia do Durma! - pomachał mu przed twarzą, przez co Erik momentalnie ocknął się z rozmyśleń.
- Cześć Hofi - posłał koledze lekki uśmiech - Co cię sprowadza do mnie w taką pogodę - spojrzał na niego.
- Ćpałeś coś? - wypalił śmiejąc się z Durma.
- Nie - rzekł - Głupi jesteś! - skwitował.
Hofmann dokładnie obserwował przyjaciela, przez lata ich znajomości potrafił rozgryźć go bardziej niż jego własna matka. Więc momentalnie wiedział, że coś nie gra. Erik dziwnie się zachowywał.
- Chłopie co jest? - zapytał
- Całowałem się z Lili - rzekł prosto z mostu - Było cudownie - dodał rozmarzony co wywołało śmiech ze strony Jonasa
- No to w czym problem? - spojrzał na niego
- W tym, że ona za żadne skarby nie chce dopuścić do siebie myśli, że mnie kocha, tak jak ja ją! - jęknął zrezygnowany opadając bezwładnie z powrotem na kanapę.
_____________________________________________________________________
Dzieję się tutaj dzieję :D
Buziak był, zrobiłam to dla was XD
Bo jeszcze długa droga < może, albo chyba XD > przed nimi :P
Czekam na waszą opinię <3 .
JEZU, TEN GIF. PRAWIE SIĘ ROZBECZAŁAM PRZEZ NIEGO, BO WIDZĘ NA NIM HOLGERA, ALE TO NIE JEST ZWIĄZANE Z BLOGIEM *uparcie stara się nie paczeć na gifa*
OdpowiedzUsuńWracając do bloga: WRESZCIE SIĘ POCAŁOWALI ♥♥♥ LILIANNO GONZALEZ, CO TY DO JASNEJ CIASNEJ WYPRAWIASZ?! JAK DO NIEGO NIE PÓJDZIESZ, TO OBERWIESZ! XDDD MARCO REUSIE, ZAPROWADZASZ JĄ DO NIEGO, MIGIEM! XDDD
CZEMU MA BYC PRZED NIMI JESZCZE DŁUGA DROGA?! JAK MI TU Z ALBĄ I WYJAZDEM DO BARCELONY WYSKOCZYSZ, TO CIĘ NAMIERZĘ, OBIECUJĘ!!!
ROZDZIAŁ ŚWIETNY, CUDNY I W OGÓLE, CZEKAM NA KOLEJNY, AWWWWWWWWWW ♥
Ten rozdział jest po prostu fenomenalny. !! <3 Zakochałam się normalnie... ;D
OdpowiedzUsuńErik chyba się zmienił, widać że mu zależy i wg. No a ten pocałunek. Ooo. <3
Widać że oboje tego chcę, lecz ona się boi. Szkoda, ale wiem że lada moment będą ze sobą. ( chyba :D )
Chcę nexta !!!! <3
Całuje Marta ;***
Przeczytałam już wczoraj i dwa razy brałam się do komentowania, ale każda moja próba kończyła się fiaskiem.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wiem co mam napisać. Lilka! No co Ty?!
Hahah Śmiać mi się zachciało dokładnie w tym momencie: "- Całowałem się z Lili - rzekł prosto z mostu - Było cudownie". Mój najukochańszy, najlepszy Erik. ;* ♥
O Nim mogłoby się czytać i czytać, i czytać. Bez końca. :D Najlepszy! ♥
Buziaki. ;**