sobota, 17 maja 2014

Sześć.

Człowiek popełnia błędy, powoli idzie na dno,
nie zdajesz sobie sprawy, że upaść jest tak łatwo.


Nie potrafiła opisać co się z nią działo przez ten ostatni czas. Zamknęła się w sobie, myślała że choć tak obroni się przed kolejnymi problemami, które zaczęły ją dręczyć, lecz niestety pomyliła się. Z każdym kolejnym krokiem jaki stawiała, jakiś maluteńki problem znów stawał jej na drodze. Miała serdecznie dość takiego życia. Chciała żyć normalnie, jak każda dziewczyna w jej wieku zakochać się i być szczęśliwą. Taki los nie był jej niestety pisany. Jej serce pragnęło by spotkała się z Durmem, ale nie potrafiła. Chciała, bardzo chciała. Tylko zawsze jak wyciągała swój telefon i jego numer pojawił się w książce telefonicznej, spoglądała na zieloną słuchawkę. Nie robiła jednak tego, momentalnie blokowała swój telefon i odkładała go z powrotem na miejsce w którym leżał. Nie umiała opisać jak się czuła, nie potrafiła opisać swoich uczuć względem jego. Broniła się przed nimi jak tylko mogła, ale nawet to jej się nie udawało.
Zima w Dortmundzie bardzo szybko się zjawiła. Śnieżnobiały puch przykrył wszystko dookoła. Choć słońce grzało, a ludzie wyglądali śmiesznie ubrani w grubych kurtkach, okryci szalikami i czapkami na głowach z przeciwsłonecznymi okularami na nosie. Mijając każdego na ulicy stwierdziła, że każdy kto ją otaczał nie narzekał na zimę. Wręcz przeciwnie, cieszył się z tego powodu. Tylko nie ona, zerwała z nim całkowicie kontakt czego cholernie mocno żałowała.
- Hej Lili - usłyszała radosny głos Svena - Co tam u ciebie maleńka? - zapytał podchodząc do niej bliżej.
- Cześć Sev - odparła - Jakoś leci, nie za dobrze, ale daję radę - wymusiła uśmiech - A u ciebie jak tam? - zapytała spoglądając na niego.
- Bardzo dobrze, dzięki - uśmiechnął się po raz kolejny
- Jak moja kochana Laura?
- Cudownie, rośnie jak na drożdżach, jest zdrowa. Zaczyna rozrabiać - zaśmiał się
- Dumny jesteś pewnie tatusiu co? - powiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Bardzo, bardzo, bardzo dumny - odparł - Będę leciał, wpadnij kiedyś do nas mała - rzekł przytulając ją na pożegnanie.
- Wpadnę na pierwszy trening po świętach, obiecuje - odpowiedziała i odwzajemniła gest.
Po raz ostatni obdarzyła Bendera uśmiechem i ruszyła przed siebie. Kolejny raz nie miała humoru, cała radość z jej życia jaką zawsze posiadała uleciała z niej tak od razu. Od tamtych dni, które spędziła razem z blondynem w Barcelonie. Po powrocie już nie była tą samą Lilianną Gonzalez.
- Dlaczego mi to robisz? - zapytał z wyrzutem gdy spotkała go pod twoim domem.
Zdrętwiała momentalnie, nie mogła się w ogóle ruszyć. Nie widziała go od dwóch miesięcy, unikała go jak ognia. Cierpiała z tego powodu, ale to była najmniej ważne. Dokładnie przebadała jego twarz. Nie zmienił się. Po za lekkim zarostem, którego ledwie było widać był nadal taki sam. Te piękne niebieskie oczy i ten cudowny głos. Który był dla niej jak kołysanka dla małego dziecka.
- Ale co? - wydukała momentalnie, żałując swojej odpowiedzi.
- Jak co? - prychnął - Dziewczyno unikasz mnie od dwóch miesięcy, możesz mi powiedzieć co zrobiłem źle? - spojrzał jej w oczy.
- Nic nie zrobiłeś źle - rzekła, próbując uciec gdzieś wzrokiem byleby nie patrzeć w jego zielone tęczówki.
- Ja już z tego nic nie rozumiem - powiedział lekko podirytowany - Zmieniłem się specjalnie dla ciebie. Nie jestem już taki jak kiedyś, chcę być lepszym człowiekiem dla ciebie. Ale ty masz mnie gdzieś... fajnie... - dodał omijając ją w furtce.
- Erik... - jęknęła, a jej oczy momentalnie się zaszkliły
- Co? - odwrócił się w jej stronę, ale odpowiedziała mu cisza - Wiedziałem, jestem idiotą - powiedział
- Nie jesteś - szepnęła sama do siebie, gdy jego już nie było...


- * * * -


Z nim również działo się coś złego, nie panował nad sobą. Zachowywał się jak chory psychicznie człowiek. A to, że Lilianna olewała go już od dwóch miesięcy, było dla niego czymś czego opisać nie umiał. Był idiotą pozwalając swojemu sercu zakochać się w tej blond piękności. Tak sam twierdził, robił wszystko by się jej spodobać. Zmienił się aż tak, że potrafił nawet dogadać się z Reusem i Lewandowskim a to wszystko tylko i wyłącznie dla niej. Erik pomylił się tylko i wyłącznie w jednej rzeczy. Twierdził, że robił to na darmo, że Lili w cale tego nie zauważa. I właśnie to było złe twierdzenie. Gonzalez widziała dokładnie wszystko jak się zmienił, że stara się zrobić to dla niej. Niestety ona w przeciwieństwie do niego broniła się przed uczuciem, które tak czy tak wkradło się do jej serca. Nie miał tego dnia co robić, więc postanowił pójść pobiegać.
Cisza, która panowała u niego w domu była dla niego katem. Nawet muzyka, którą puścił z odtwarzacza nie pasowała.
Zastanawiał się czy dobrze robił. Może powinien odpuścić, przecież tak nigdy nic z tego nie wyjdzie..
- Patrz jak łazisz - warknęła w jego stronę pewna brunetka
- Przepraszam - odparł wymijając ją.
Biegł dalej nie zwracając na nic uwagi. Kolejny raz Lili zawracała jego głowę. Chciał w końcu przestać, przestać o niej myśleć. Ale nie potrafił. Działo się z nim coś złego, bardzo złego...
- Co tutaj robisz? - zapytał gdy wchodził na podjazd pod swoim domem
- Możemy porozmawiać? - zapytała spoglądając mu niepewnie w oczy.
- A mamy o czym? - zapytał sarkastycznie.
Gdy ujrzał ją przed swoimi drzwiami, serce momentalnie mu przyśpieszyło. Krew w żyłach wrzała. Otworzył drzwi i przepuścił ją, na dworze robiło się coraz zimniej, więc zrobił im po kubku gorącej herbaty.
- Erik.. - zaczęła wypuszczając głośno powietrze ze swoich płuc - Ja.. ja przepraszam - dodała.
- Mhm - mruknął - Myślisz, że głupie przepraszam wszystko załatwi, bez żadnego wytłumaczenia, bez niczego? - spojrzał na nią.
- To może dasz mi skończyć? - warknęła
- Ależ proszę - syknął. - Przecież w ogóle ci nie przeszkadzam!
- Proszę, nie kłóćmy się - powiedziała
- Czy my się kłócimy ? - zapytał z irytacją w głosie.
- Nie potrzebnie tutaj przyszłam! - rzekła zła i wstała z kanapy.
Była wściekła, miała już zamiar już wychodzić, lecz Durm skutecznie jej to uniemożliwił łapiąc ją mocno za nadgarstek...

__________________________________________________________________________

Na początku mówię, że za błędy przepraszam, ale pisałam go na szybko :D
Zostawiam wam do oceny to coś XD
To jak BVB z pucharem Niemiec co? ♥


4 komentarze:

  1. JEZU, LILIANNO CZO TY ROBISZ ERIKOWI, A ERIK CZO ROBI LILI, NO BOŻE :(((((
    ZACZĘŁAM WRZESZCZEĆ JAK GŁUPIA I WGLE XDDD
    ONI MUSZĄ, POWTARZAM M U S Z Ą BYĆ RAZEM I AMENOS.
    ROZDZIAŁ SDKJASCSVDJHBDKJBIU, ZRESZTĄ JAK ZAWSZE <3
    CZEKAM NA KOLEJNY <3
    A CO DO PUCHARU... TO NATURALNIE, ŻE BAYERN <3
    POZDRAWIAM I ŚCISKAM <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno ja już za Tobą nie nadążam, nie dość, że piszesz tyle opowiadań jednocześnie to wszystkie są na bardzo wysokim poziomie :D Cudnie piszesz :*
    To jest tak Lili kocha Erika i stara się coś z tym zrobić ale do końca nie wiadomo co, Erik też kocha Lili i również stara się coś z tym zrobić, ale chyba do końca jeszcze nie wie co chce zrobić...
    No także ten... czekam na nexta! :*
    Zapraszam do mnie <3
    Buziaczki :* :*

    OdpowiedzUsuń
  3. I cóż tutaj się dzieje, co?
    Lili! Erik! No jak można tak błądzić?! Jak dzieci we mgle, normalnie... :D
    Świetny rozdział. :D
    Weny! Następny musi być w końcu jak najszybciej. ^^
    Buziole. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde...
    Lili, ale mi jest jej szkoda. ;c Biedna. Tylko powinna dać szanse Erikowi.
    Jego z resztą jest mi szkoda. Bo się zakochał a Lili, no Lili nie chce okazać swoich uczuć.
    Rewelacyjny rozdział. <33
    Chcem już kolejny .!!! <3 ;***

    Pozdrawiam ;D ;**

    OdpowiedzUsuń