Chcę być twoim najpiękniejszym powitaniem,
i najtrudniejszym pożegnaniem.
Z ogromnym uśmiechem na ustach żegnał się ze wszystkimi mieszkańcami ośrodka. Tak właśnie dziś zakończył swoją terapię i mógł wracać do Dortmundu. Był szczęśliwy, że udało mu się wyjść nałogu. Brzydził się narkotykami. Nie miał zamiaru brać ich kolejny raz i niszczyć sobie jeszcze bardziej życie. Wrzucił walizki do bagażnika swojego samochodu. Odetchnął z ulgą to był już koniec. Mógł wrócić do piłki. Miał tylko jeden główny cel, musiał jak najszybciej porozmawiać z Lilianną. Chciał jej wszystko wytłumaczyć, a przede wszystkim chciał ją przeprosić. Popełnił ogromny błąd w swoim życiu, wiedział to.
- Synku jedź ostrożnie - usłyszał w słuchawce swojego telefonu.
- Wiem mamo - odparł - Muszę już wyjeżdżać, odezwę się jak będę w Dortmundzie - powiedział.
Odpalił szybko auto i ruszył w drogę. Nie mógł się już doczekać, aż ją zobaczy. Obawiał się trochę, ale rozmowa z Marco uświadomiła mu, że ona nigdy nie przestała go kochać. Cieszył się, nawet bardzo. On kochał ją nad życie i kochać nie miał zamiaru przestać. Zrobił sobie jedną przerwę, musiał napić się kawy. Siedział w samochodzie i popijał kawę spoglądał na ekran swojego telefonu. Ponad półtora roku jej nie widział. Z tego co wiedział, w ogóle się nie zmieniła. Tak strasznie za nią tęsknił. Po kolejnych dwóch godzinach jazdy w końcu zobaczył znak z napisem Dortmund. Na jego twarz wkradł się ogromny uśmiech. Nic się tutaj nie zmieniło.Miasto miało swój urok tak jak kiedyś.
- Jesteś już?
- Właśnie wjechałem do miasta mamo, zaraz u was będę - powiedział.
- Już nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę kochanie - odpowiedziała.
Kochał swoją mamę bardzo mocno, to ona pomogła mu w jego karierze. Była jego osobistym doradcą. Zawdzięczał jej wiele, a przede wszystkim to, że dała mu życie.
- Synku! - krzyknęła radośnie biegnąc w jego stronę.
- Cześć mamo - uśmiechnął się promiennie.
Zamknął swoją rodzicielkę w wielkim uścisku. Brakowało mu jej, choć była u niego w ośrodku najczęściej.
- Miło się widzieć synu! - uśmiech na twarzy jego ojca dawał mu wiele do rozumienia.
- Ciebie też tato - przytulił się do niego.
Spędził u rodziców ponad dwie godziny, lecz wiedział, że dłużej nie mógł. Musiał pojechać do Lili. Wszedł do swojego domu, a wspomnienia powróciły. Przymknął oczy i zobaczył biegającą Vanesskę po salonie jak i radosny uśmiech Lilianny. Potrząsnął kilkukrotnie głową by wyrzucić wszystkie myśli i poszedł od razu wziąć kąpiel. Już nie mógł się doczekać.
- * * * -
Westchnęła cicho po raz kolejny, strasznie jej go brakowało. Tak bardzo pragnęła dowiedzieć się co się z nim dzieje, ale to że nikt nie chce jej tego powiedzieć doprowadzało ją do szału. Kolejny raz w tym tygodniu ścierała kurze. Nie wiedziała co ma ze sobą robić. Spotkania z przyjaciółmi, wypady na mecze zajmowały jej wiele czasu, lecz nie tyle aby spędzała z nimi cały dzień. Po skończeniu zrezygnowana usiadła na kanapie przed telewizorem. Tak właśnie spędziła cały ranek.
- Lili ty znów przed telewizorem? - zapytał troskliwie Marco.
- A powiedz kuzynku co mam robić? - rzekła spoglądając na niego.
- Mogłaś zadzwonić po mnie wcześniej. Przecież spędzilibyśmy razem trochę czasu - powiedział.
- Pewnie byłeś z Sandrą, nie chciałam wam przeszkadzać. - odparła
- Lili Sandra jest dla mnie ważna, ale ty również mała - ucałował ją w głowę i przytulił.
Reus zrobił wszystko i wyciągnął ją trochę na spacer. Nie mógł patrzeć jak jego kuzynka przesiaduje całe dnie w domu. Wiedział, że Erik niedługo wraca, lecz nie wiedział dokładnie kiedy.
Wrócili do domu pod wieczór, blondyn niechętnie wyjeżdżał z posesji swojej kuzynki. Bardzo chciał spędzić z nią więcej czasu, ale umówił się wcześniej ze swoją dziewczyną. Spędzał z Lili coraz mniej czasu i to bardzo go bolało, ale Sandra chciała się cały czas spotykać, a nie mógł zapraszać kuzynki do siebie bo nie pasowało to jego dziewczynie. A nie przepadały za sobą obydwie.
Położyła się na kanapie w salonie, i włączyła muzykę w telewizorze. Robiła to co wieczór, zamykała się w sobie, myślała nad swoim życiem. Przerwał jej dzwonek do drzwi. Niechętnie wstała i podreptała w ich stronę. Nie patrząc przez wizjer otworzyła je. Przed jej oczami ujrzała ogromny bukiet róż. Zdziwiła się...
Zasłaniał on całą twarz, osoby, która go przyniosła. Po chwili jednak osoba osunęła go trochę na dół. Jej serce przyspieszyło swoje bicie, wpatrywała się w niego jak w jakiś obrazek. Czuła jakby nie mogła oddychać. Podeszła do niego i opuszkami palców badała jego twarz. Cały czas spoglądała w jego oczy.
- Erik - szepnęła, a jej oczy zaszkliły się momentalnie.
- Przepraszam - powiedział cicho. - Lili przepraszam... - powtórzył - Byłem na terapii, dlatego nie było mnie tutaj przez półtora roku. Zrobiłem to dla ciebie, dla nas.... - urwał - Kocham cię Lili, nie potrafię o tobie zapomnieć... - dodał - Jeśli nie chcesz mnie znać, to po prostu mi to powiedz, usunę się z twojego życia...
Nie potrafiła mu w ogóle odpowiedzieć. Zrezygnowany odłożył kwiaty na podłogę i skierował się w stronę furtki. Łzy płynęły jej po policzkach strumieniem. Przymknęła oczy i szybko pobiegła w jego stronę. Odwrócił się niepewnie, wskoczyła mu w ramiona i zatopiła usta w jego. Teraz płakali oboje. Oderwał się od niej na chwilę i czym prędzej wytarł łzy z jej twarzy. Zrobiła to samo.
- Też cię kocham, wróć do mnie proszę - szepnęła tuż przy jego ustach
- Wrócę, już na zawsze jeśli pozwolisz - rzekł.
Postawił ją na ziemi i mocno do siebie przytulił. Nie obchodziło go to, że moczy łzami jego koszulkę. Liczyło się to, że ma ją znów przy sobie. Od tamtej chwili znów była Jego Lilianną...
______________________________________________________________________________
Dlaczego ja muszę zawsze pisać takie rozdziały przy smutnych piosenkach i beczeć jak głupia...
Jeszcze jeden ;c
Wrócił cieszycie się? :)
Ja bardzo XD