Każdy chce być Kimś, ale prawdziwą sztuką jest bycie Nikim.
Miała dość tego zachowania. Nie wiedziała co się z nim działo. Nikt nie wiedział. Wszystko się w niej gotowało, gdy na każdym kroku się tak zachowywał. Obiecał jej pewnego dnia, że będzie żył normalnie. Nic z tej obietnicy nie zostało. Z każdym dniem było co raz gorzej. Mieli spróbować, oboje.
- Lilcia porozmawiaj z nim - rzekł Reus spoglądając na kuzynkę siedzącą naprzeciwko niego.
- Ale o czym Marco? - westchnęła cicho mieszając kawę łyżeczką.
- O was? o jego zachowaniu? - rzekł pytająco - Przecież zależy wam na sobie, kochacie się. Chyba nie chcesz tego wszystkiego przekreślić mała - dodał po krótkiej chwili.
- Masz rację, nie chcę - odparła patrząc mu prosto w oczy - Ale chyba będę musiała, ja mam tego dość. Nie daję sobie już z nim rady.
- Lili żartujesz prawda? - zdziwienie na twarzy blondyna nie dało się ukryć.
- Nie, nie żartuję - odpowiedziała - Ze śmiercią Van się pogodziłam, mieliśmy zacząć nowe życie oboje. Obiecał mi to. A teraz co? Nie mówi mi niczego, cały czas ma dziwnie wielkie oczy, jest roztrzepany i często zaczyna kłótnie. Ja mam tego dosyć Marco. Nie daję już rady. - powiedziała.
Reus obserwował kuzynkę bardzo dokładnie, wiedział że ma wszystkiego dość. Zachowanie Durma nie tylko jej działało na nerwy. Po śmierci Vanessy po raz kolejny się zmienił na gorsze. Wiedział, że oboje są w sobie zakochani na zabój. Nie potrafił sobie wyobrazić, Lili bez Erika.
- Pomogę ci - rzekł chwytając jej dłoń - Możesz na mnie liczyć, dowiem się wszystkiego.
- Kocham cię Marco - powiedziała
- Ja ciebie też mała - odparł uśmiechając się lekko.
Rozmowa z kuzynem dała jej wiele do myślenia. Zrozumiała, że nie może poradzić sobie ze wszystkim sama. Wiedziała, że Marco zrobi wszystko aby była szczęśliwa. Ona również starała się robić wszystko, aby on był. Spacerowała sobie powolnym krokiem po parku, miała zamiar wrócić do domu, lecz nie mogła. Na świeżym powietrzu zawsze lepiej jej było rozmyślać. Dla niej rozstanie z Erikiem było chyba najlepszym wyjściem. Mimo, iż kochała go z całego serca nie potrafiła tak żyć. Może wtedy by zrozumiał, że ją rani. Szwendała się po mieście nie wiedząc gdzie w ogóle ma zamiar iść. W końcu postanowiła jednak wracać. Przemarznięta weszła do domu, a gdy tylko ściągnęła płaszcz i buty pognała szybciutko do kuchni by zaparzyć sobie gorącą herbatę.
- Wychodzę! - rzekł Durm migając jej tylko przed oczami.
- Erik zaczekaj! - powiedziała biegnąc za nim.
- Śpieszę się, nie czekaj na mnie - odpowiedział i zniknął za drzwiami.
Jej złość, a może nawet i wściekłość na chłopaka sprawiła, że zrzuciła stojący na szafce w korytarzu wazon raniąc sobie przy tym dłoń. Syknęła lekko z bólu i poszła do łazienki, opatrzyć sobie mocno krwawiącą ranę. Wiedziała, że ona tak już tego nie zostawi. Podjęła już decyzję, miała tego serdecznie dość.
Staczał się, wiedział o tym. Chciałby inaczej, lecz nie umiał. Kolejny raz ranił wszystkich dookoła, a najbardziej osobę którą kochał nad życie. Lili... Serce rozsypywało mu się na małe kawałeczki gdy rozumiał, że to właśnie ona najbardziej cierpi z tego powodu. Powinien ją wspierać, przytulać. Po prostu być. Niszczył swoją karierę, szczęście w miłości jak i życie. Ćpał, najprawdziwiej w życiu ćpał. I nie potrafił się do tego przyznać nikomu. Oprócz sobie. Chciał z tym skończyć, ale tylko narkotyki dawały mu radość z tego życia.
- Erik! - zawołał Marco - Poczekaj do cholery - wrzasnął.
- Czego chcesz! - warknął w stronę kuzyna swojej ukochanej.
- Porozmawiać? - rzekł pytaniem dziwnie mu się przyglądając.
- Nie mam czasu, sory - odparł i ruszył w dalszą drogę
- Nie skończyłem Durm - syknął, gdy Reus z całej siły szarpnął jego nadgarstek
- No to się streszczaj!
- Co ty wyprawiasz idioto. Nie mało ci ranienia ludzi? - wygarnął - Kolejny raz masz wszystkich w dupie. Nie zauważyłeś jak Lili przez ciebie cierpi? - spojrzał na niego - Ona chce z tobą zerwać, rozumiesz? - powiedział - Ma dość twojego zachowania, ciągłych kłótni a co najważniejsze ma dość ciebie. Mimo, że cię kocha nie potrafi tak żyć. Straciła córkę, pogodziła się z tym. Potrzebowała ciebie i może przez pewien czas byłeś. Ale teraz zupełnie masz ją gdzieś. A ona nadal cię potrzebuje. Chciałaby abyś był i powiedział jej że będziesz na zawsze. Jednak widzę, że nic z tego. Wiesz co, nawet cię już polubiłem Durm, ale po tym co teraz robisz z życiem swoim jak i mojej kuzynki zaczynam znów cię nienawidzić. Miałem nadzieję, że już na zawsze będziecie razem, pięknie razem wyglądaliście. Byliście wspaniałą parą. Jednak współczuje Lili, że w ogóle cię poznała. - zakończył i odszedł zostawiając Erika z natrętnymi myślami jakie go nawiedziły. Usiadł na ławce i schował twarz w dłonie. Marco miał rację i on o tym doskonale wiedział. Długo nie wytrzymał w tym stanie. Biegiem ruszył w dobrze znanym mu miejscu. Musiał choć na chwilę poczuć radość, którą zapewnić mu mógł tylko biały proszek jakim były narkotyki.
Ukojenie przyszło dopiero wtedy, gdy jego organizm dostał niewielką choć bardzo upragnioną dawkę. Uśmiech już po chwili wkradł się na jego twarz. Zapomniał o otaczającym go świecie. Zapomniał o problemach jakie go dręczyły. Zapomniał dokładnie o wszystkim.
~ Przepraszam Lili, dziś nie wrócę do domu. Nie załatwiłem wszystkich spraw. Nie czekaj na mnie i dobranoc ;* ~ wystukał w ekranie swojego telefonu.
Tak naprawdę nie potrafił wrócić do domu i spojrzeć w oczy blondynce. Po słowach Marco poczuł coś dziwnego. Jego słowa bolały, ale miał stu procentową rację. Zachowywał się dokładnie tak jak powiedział Reus. Usiadł ponownie na kanapie przed stolikiem i ostrożnie rozsypał końcówkę narkotyków, które znajdowały się w woreczku. Delikatnie rozprowadził je w drobną linię. Zbliżał swoją głowę by po raz kolejny wciągnąć je do swojego ciała gdy niespodziewanie dotarł do niego głos Lili.
- Co ty do cholery wyprawiasz! - krzyknęła a on podskoczył w miejscu - Nie wierzę...
- Lilcia porozmawiaj z nim - rzekł Reus spoglądając na kuzynkę siedzącą naprzeciwko niego.
- Ale o czym Marco? - westchnęła cicho mieszając kawę łyżeczką.
- O was? o jego zachowaniu? - rzekł pytająco - Przecież zależy wam na sobie, kochacie się. Chyba nie chcesz tego wszystkiego przekreślić mała - dodał po krótkiej chwili.
- Masz rację, nie chcę - odparła patrząc mu prosto w oczy - Ale chyba będę musiała, ja mam tego dość. Nie daję sobie już z nim rady.
- Lili żartujesz prawda? - zdziwienie na twarzy blondyna nie dało się ukryć.
- Nie, nie żartuję - odpowiedziała - Ze śmiercią Van się pogodziłam, mieliśmy zacząć nowe życie oboje. Obiecał mi to. A teraz co? Nie mówi mi niczego, cały czas ma dziwnie wielkie oczy, jest roztrzepany i często zaczyna kłótnie. Ja mam tego dosyć Marco. Nie daję już rady. - powiedziała.
Reus obserwował kuzynkę bardzo dokładnie, wiedział że ma wszystkiego dość. Zachowanie Durma nie tylko jej działało na nerwy. Po śmierci Vanessy po raz kolejny się zmienił na gorsze. Wiedział, że oboje są w sobie zakochani na zabój. Nie potrafił sobie wyobrazić, Lili bez Erika.
- Pomogę ci - rzekł chwytając jej dłoń - Możesz na mnie liczyć, dowiem się wszystkiego.
- Kocham cię Marco - powiedziała
- Ja ciebie też mała - odparł uśmiechając się lekko.
Rozmowa z kuzynem dała jej wiele do myślenia. Zrozumiała, że nie może poradzić sobie ze wszystkim sama. Wiedziała, że Marco zrobi wszystko aby była szczęśliwa. Ona również starała się robić wszystko, aby on był. Spacerowała sobie powolnym krokiem po parku, miała zamiar wrócić do domu, lecz nie mogła. Na świeżym powietrzu zawsze lepiej jej było rozmyślać. Dla niej rozstanie z Erikiem było chyba najlepszym wyjściem. Mimo, iż kochała go z całego serca nie potrafiła tak żyć. Może wtedy by zrozumiał, że ją rani. Szwendała się po mieście nie wiedząc gdzie w ogóle ma zamiar iść. W końcu postanowiła jednak wracać. Przemarznięta weszła do domu, a gdy tylko ściągnęła płaszcz i buty pognała szybciutko do kuchni by zaparzyć sobie gorącą herbatę.
- Wychodzę! - rzekł Durm migając jej tylko przed oczami.
- Erik zaczekaj! - powiedziała biegnąc za nim.
- Śpieszę się, nie czekaj na mnie - odpowiedział i zniknął za drzwiami.
Jej złość, a może nawet i wściekłość na chłopaka sprawiła, że zrzuciła stojący na szafce w korytarzu wazon raniąc sobie przy tym dłoń. Syknęła lekko z bólu i poszła do łazienki, opatrzyć sobie mocno krwawiącą ranę. Wiedziała, że ona tak już tego nie zostawi. Podjęła już decyzję, miała tego serdecznie dość.
- * * * -
Staczał się, wiedział o tym. Chciałby inaczej, lecz nie umiał. Kolejny raz ranił wszystkich dookoła, a najbardziej osobę którą kochał nad życie. Lili... Serce rozsypywało mu się na małe kawałeczki gdy rozumiał, że to właśnie ona najbardziej cierpi z tego powodu. Powinien ją wspierać, przytulać. Po prostu być. Niszczył swoją karierę, szczęście w miłości jak i życie. Ćpał, najprawdziwiej w życiu ćpał. I nie potrafił się do tego przyznać nikomu. Oprócz sobie. Chciał z tym skończyć, ale tylko narkotyki dawały mu radość z tego życia.
- Erik! - zawołał Marco - Poczekaj do cholery - wrzasnął.
- Czego chcesz! - warknął w stronę kuzyna swojej ukochanej.
- Porozmawiać? - rzekł pytaniem dziwnie mu się przyglądając.
- Nie mam czasu, sory - odparł i ruszył w dalszą drogę
- Nie skończyłem Durm - syknął, gdy Reus z całej siły szarpnął jego nadgarstek
- No to się streszczaj!
- Co ty wyprawiasz idioto. Nie mało ci ranienia ludzi? - wygarnął - Kolejny raz masz wszystkich w dupie. Nie zauważyłeś jak Lili przez ciebie cierpi? - spojrzał na niego - Ona chce z tobą zerwać, rozumiesz? - powiedział - Ma dość twojego zachowania, ciągłych kłótni a co najważniejsze ma dość ciebie. Mimo, że cię kocha nie potrafi tak żyć. Straciła córkę, pogodziła się z tym. Potrzebowała ciebie i może przez pewien czas byłeś. Ale teraz zupełnie masz ją gdzieś. A ona nadal cię potrzebuje. Chciałaby abyś był i powiedział jej że będziesz na zawsze. Jednak widzę, że nic z tego. Wiesz co, nawet cię już polubiłem Durm, ale po tym co teraz robisz z życiem swoim jak i mojej kuzynki zaczynam znów cię nienawidzić. Miałem nadzieję, że już na zawsze będziecie razem, pięknie razem wyglądaliście. Byliście wspaniałą parą. Jednak współczuje Lili, że w ogóle cię poznała. - zakończył i odszedł zostawiając Erika z natrętnymi myślami jakie go nawiedziły. Usiadł na ławce i schował twarz w dłonie. Marco miał rację i on o tym doskonale wiedział. Długo nie wytrzymał w tym stanie. Biegiem ruszył w dobrze znanym mu miejscu. Musiał choć na chwilę poczuć radość, którą zapewnić mu mógł tylko biały proszek jakim były narkotyki.
Ukojenie przyszło dopiero wtedy, gdy jego organizm dostał niewielką choć bardzo upragnioną dawkę. Uśmiech już po chwili wkradł się na jego twarz. Zapomniał o otaczającym go świecie. Zapomniał o problemach jakie go dręczyły. Zapomniał dokładnie o wszystkim.
~ Przepraszam Lili, dziś nie wrócę do domu. Nie załatwiłem wszystkich spraw. Nie czekaj na mnie i dobranoc ;* ~ wystukał w ekranie swojego telefonu.
Tak naprawdę nie potrafił wrócić do domu i spojrzeć w oczy blondynce. Po słowach Marco poczuł coś dziwnego. Jego słowa bolały, ale miał stu procentową rację. Zachowywał się dokładnie tak jak powiedział Reus. Usiadł ponownie na kanapie przed stolikiem i ostrożnie rozsypał końcówkę narkotyków, które znajdowały się w woreczku. Delikatnie rozprowadził je w drobną linię. Zbliżał swoją głowę by po raz kolejny wciągnąć je do swojego ciała gdy niespodziewanie dotarł do niego głos Lili.
- Co ty do cholery wyprawiasz! - krzyknęła a on podskoczył w miejscu - Nie wierzę...
____________________________________________________________________________
W końcu go napisałam ;D.
A więc co Niemcy w półfinale <3 kto się cieszy? :)
Jaki obstawiacie finał? :D
Ja oczywiście Niemcy - Belgia ;3
Rozział super <3 dlaczego ten Erik taki jest ? No dlaczego ?
OdpowiedzUsuńO Boziu... zaraz tego Durma powieszę.!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam go <3 Ale co on wyprawia do jasnej cholerny no ?!
Bardzo dobrze mu powiedział Marco ! :)
Ciekawa co będzie teraz gdy Lili się dowiedziała że Erik ćpa.
Chyba nie wytrzymam, jak szybko nie napiszesz kolejnego rozdziału!! :) <3
Buziole, Marta ;****
Genialny rozdział, czekam na nexta. Mam nadzieję, że Erik się ogarnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak skomentować zachowanie Erika, naprawdę...
OdpowiedzUsuńZ jednej strony tak strasznie mnie denerwuje! No do cholery jasnej, Lilka na pewno jeszcze nie wydobrzała po stracie córki, istotki, która była najważniejsza w jej życiu! Była cząstką jej samej! Ale dobra. Okazała się silna. Pogodziła się ze swoim losem. Dobrze. Należą jej się brawa, lecz to nie zmienia faktu, że Erik powinien być przy niej! Teraz! Już! Podobno ból po stracie nie jest najsilniejszy od razu, tylko z czasem, kiedy nadchodzi czas stanięcia oko w oko z normalną, szarą rzeczywistością.
A teraz druga strona, całkowita inna perspektywa. Z nałogu niełatwo jest się wyplątać. To wie każdy. Erik wpadł i sam nie jest w stanie się wydostać z tego bagna. A Lilkę kocha... I po czym to widać? Po słowach Marco -o których zaraz :D- nie miał odwagi spojrzeć ukochanej w oczy. Wiedział, że zrani ją swoją obecnością, stanem ducha, jak i ciała, bo bądź co bądź, był na głodzie. Jak się kocha, nie chce się zranić . Proste. Tak strasznie mi go szkoda tu... Ludzie wplątani w nałóg, mimo że zrobili to sami, nie mają nad tym później kontroli, jak tutaj Erik. Ale co teraz zrobi Lilka? Może pomoże mu wydostać się z uzależnienia? A może da im czas, póki Erik z tego nie wyjdzie? Albo to definitywny koniec Lili i Durma? ;/ Nie, ta opcja nie może wejść w grę. Nie zrobisz mu tego, co? Albo nie! Nie zrobisz tego mnie, hę? :D A Marco tutaj jeszcze mi się podoba (phi, on mi się zawsze podoba ♥ ale mniejsza z tym) Bardzo mądrze przygadał Erikowi. Może ciut za ostro, ale w sumie patyczkować też się nie można. Miejmy nadzieję, że otworzył mu oczy. Że dostrzeże to, co powinien już dawno dostrzec.
Kurde! Tyle emocji! Dziękuję, dziękuję, dziękuję skarbie Ty mój. ♥♥
Ja sie ciesze <3 chociaz przewiduje finał Holandia-Niemcy :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialuu...
Szkoda mi ich, noo. Bo kurde byli taką fajną para, a tu buum. Durm sie stacza na dno i jeszcze niżej, a Lili nie wie co sie z nim dzieje. Chociaz teraz może ogarnie co jest grane. I mam nadzieje, że w finale tego opowiadania bedzie POZYTYWNIE! :)
No co ten Erik... Ale wreszcie Lili się dowiedziała! :( TYLKO NIECH GO NIE RZUCA! NIE POMOŻE MU...
OdpowiedzUsuńObyś jakoś to rozwiązała :D
Ja finał przewiduję Niemcy - Holandia, hehe ^^
Czekam na nn, pozdrawiam <3
Naprawdę cudny. Oglądam mundial a tam bramka za bramka!!! :D 5:0 NIEMCY!!! :D Ją obstawiam Niemcy-Belgia ;3
OdpowiedzUsuń*Obstawiałam ,obstawiam Niemcy-Holandia
Usuń