sobota, 12 lipca 2014

Szesnaście.

Po prostu oddam Ci moje serce .
Ja tylko nie chce niczego stracić.


Siedział wpatrując się wprost w jej oczy. Nie wierzył, że ona tutaj jest, stoi i widzi jak stacza się jeszcze bardziej na dno. Jej wzrok mówi mu wszystko. Znienawidziła go, brzydzi się nim. Z jej oczu płynęły łzy. Nie potrafiła uwierzyć w to co przed chwilą zobaczyła. Nigdy w życiu nie sądziłaby, że Erik był w stanie zacząć ćpać. Nigdy... Jej ciało zbuntowało się. Serce natychmiast chciało stamtąd uciekać, lecz rozum podpowiadał aby została i wysłuchała wszystkiego co miał jej do powiedzenia. 
- Lili proszę idź do domu - powiedział cicho. - Bardzo cię przepraszam za wszystko, ale teraz nie jestem w stanie nic ci wytłumaczyć. - szepnął.
- Chciałabym ci pomóc, ale w tym momencie nie chcę cię znać. Nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłam. Wybaczyłabym ci wszystko, ale nie narkotyki. Przepraszam - odparła i z płaczem wybiegła z jego domu.
Wypuszczając głośno powietrze ze swoich płuc schował twarz w dłonie pozwalając łzom swobodnie płynąć po jego policzkach. Schrzanił wszystko co było w jego najważniejsze. W tamtym momencie nawet narkotyki nie były wstanie przynieść mu radości. Jego serce rozpadło się na miliony małych kawałeczków. Stracił swój sens życia, swoje powietrze którym oddychał. Nie wiedział co w tamtym momencie mógł zrobić. Nie był w stanie biegnąć za nią i ratować wszystko co zrujnował. Załamał się kompletnie po raz kolejny. Choć teraz jeszcze gorzej. Wściekł się na siebie i uderzył dłonią w ścianę. Nie przejmował się bólem, który pulsował w jego ręce. Jego salon nie wyglądał dobrze. Kopnął nogą stolik, by później przewrócić mały regał z płytami. Teraz już nie płakał. Beczał... Wziął do rąk telewizor i z całej siły rzucił go na podłogę. Rzucając swoim zdjęciem wybił szybkę w szafie. 
- Erik! - wrzasnął Marco biegnąć w jego stronę, potrząsnął nim i czym prędzej przytulił go do siebie jak prawdziwy brat. Erik zachłysnął się swoimi łzami. 
- Jestem ćpunem Reus - jęknął - Ćpunem - powtórzył. - Straciłem ją! - jęknął
- Pomogę ci - zaczął - Pomogę ci rozumiesz! - dodał.
W tamtym momencie Durm potrzebował kogoś, kto po prostu by go przytulił. Był wdzięczny Marco, że wtedy był i nie wyszedł. Blondyn wiedział co się działo z obrońcą, więc gdy ten siedział na kanapie i wpatrywał się tempo w ścianę, on wziął się za sprzątanie. Ranił go widok kolegi z drużyny. Więc bał się co jest z Lilianną. Całe szczęście, że jest przy niej Jordi. Nie wiedział co robić. Po raz pierwszy w życiu, przeważnie jakoś radził sobie z takimi sytuacjami, ale widząc tak załamanego Erika, wszystko co mogłoby mu pomóc wyparowało. Z myśli wyrwał go dźwięk telefonu, obrońca nawet nie drgnął. Wyszedł na chwilę zostawiając go samego. Erik wtedy zrozumiał, nie mógł oczekiwać pomocy od Marco. Sam musiał sobie poradzić, przecież był już dorosły. Jeśli teraz nie będzie umiał pomóc sam sobie to już nigdy. 
- Marco - zaczął, gdy pomocnik wrócił z tarasu 
- Tak? - spojrzał na niego.
- Nie możesz mi pomagać - rzekł - Sam sobie muszę poradzić, obiecuję że wszystko naprawię, znaczy postaram się - dodał szybko, gdy widział że usta blondyna otwierają się by coś powiedzieć. 
Marco siknął mu tylko głową posyłając mu lekki uśmiech i upewniając się, że chłopak da sobie radę wyszedł z jego domu. Zaufał mu, za co Erik mu dziękował.


- * * * -


Cała zapłakana siedziała w swoim pokoju. Gdy tylko godzinę wcześniej przybiegła do domu od razu wpadła w ramiona swojego brata. Nie potrafiła się uspokoić, nie potrafiła wybaczyć komuś, kto bierze narkotyki. Miała traumę od dzieciństwa. Jeśli ktoś tylko mówił o narkotykach skręcała się w środku ze złości jak i rozpaczy. Przepłakała całą noc. Zmęczony Alba siedział przy niej cały czas. Choć strasznie chciało mu się spać to nie miał zamiaru odejść od siostry choć na milimetr. 
- Śniadanie - posłał jej delikatny uśmiech cmokając ją w głowę.
Podał jej tacę z jedzeniem, lecz ta nawet na nią nie spojrzała. Od wczoraj nie powiedziała ani jednego słowa. Jej myśli cały czas zajmował widok Durma, który przed swoją twarzą miał wysypany biały proszek. 
Wzdrygnęła się lekko przypominając o obecności brata. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Chciał jej pomóc, ale Marco dokładnie wytłumaczył mu całą sytuację z Erikiem. Zrozumiał, że Durm chce walczyć o jego siostrę. Kibicował mu jak i trzymał mocno za nich kciuki. Oboje pasowali do siebie i w przyszłości na pewno tworzyliby piękną rodzinę. 
- Zjedz coś Lilcia - zaczął spoglądając na nią - Chociaż jedną małą kanapkę. - powiedział troskliwie. 
- A przytulisz mnie? - zapytała ochrypłym głosem. Jordi momentalnie znalazł się obok niej i mocno do siebie przytulił. Poczuła się bezpiecznie, choć przez chwilę odgarnęła od siebie myśli. Po południu postanowiła pójść na cmentarz. Musiała pobyć chwile w samotności, bez nikogo znajomego dookoła. Tylko ona i grób jej małej córeczki... Idąc tam kupiła po drodze bukiet kwiatów jak i dwa znicze. Westchnęła cichutko siadając na ławce tuż obok nagrobka. Tęskniła za nią strasznie, lecz czasu już nie cofnie...
Obserwował ją dokładnie i wtedy wiedział, że musi zrobić wszystko, aby ją odzyskać. Nie chciał podchodzić, bo wiedział, że jeszcze bardziej zniszczy wszystko. Zrozumiał, że potrzebowała czasu, który potrafił jej w tamtym momencie dać. Odpocznie od niego, aż osiemnaście miesięcy. Całe półtora roku. Miał tylko ogromną nadzieję, że o nim nie zapomni i gdy wróci będzie miał szansę na naprawienie wszystkiego. Wracając do domu zadzwonił do Marco prosząc o spotkanie, już pół godziny później siedzieli razem w kawiarni.
- Mam do ciebie prośbę - powiedział spoglądając na kuzyna blondynki.
- Jaką? - zapytał odbierając kawę od kelnera.
Erik zamilkł na chwilę, nie chciał by ktoś słyszał o jego problemach. Nie miał zamiaru robić afery.
- Nie pozwól Lili o mnie zapomnieć - powiedział.
- Co ty kombinujesz Erik? - zdziwił się.
- Wyjeżdżam na półtora roku, nie pozwól jej o mnie zapomnieć błagam - rzekł
- Dobrze - odpowiedział...

_______________________________________________________________________________

Macie te moje wypociny ;D
Nie potrafię innego, pozytywne emocje mną targają, co jest zupełnie inne do sytuacji tutaj XD
Wybaczycie mi to coś? <3
I przepraszam za moje zaległości, jeśli nie skomentowałam u was to piszcie mi w spamie.
Wpadnę na pewno ;)

5 komentarzy:

  1. To coś jest świetne,nie ma czego wybaczać :) Zaskoczyłaś mnie. Na półtora roku? :o Może to i dobrze i Erik zmieni swoje postępowanie,dojdzie do siebie. :) Bardzo zranił Lili. Jestem ciekawa co takiego wymyślisz w dalszych rozdziałach :* Czekam niecierpliwie! I dziękuje za komentarz u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A idź Ty najlepiej i mnie nie denerwuj! Cóż Ci tutaj, kochana wybaczać? Takie dzieło, jak to powyżej, które dostarczyło mi tak wiele emocji? Za to powinno się dziękować, nie wybaczać. ♥
    Otóż, podoba mi się postawa Erika. Chce stawić temu czoła i to dobrze. Czas dla Lilci też się przyda, aby zabliźnić niektóre rany, ale aż na półtora roku? I co się będzie z Nim działo? ;c
    Marco też ładnie postąpił. Mimo furii Durma nie bał się, tylko po prostu był. A i nawet Jordi zyskał w moich oczach. :) Niezwykle opiekuje się swą siostrą, naprawdę. W niespotykany nawet sposób. I to jest piękne. :) Wspaniały rozdział, kochana. ♥
    Buziaki. ;*

    http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, ale to u ciebie normalne. Nominowałam cię do Liebster Award. Szczegóły na: http://corka-trenera-story.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Ło Jezusie Navasie i Matko Boska Lewandowska. CO TY TAM NAROBIŁAŚ :o
    Oby Erikowi udało się naprawić wszystko! Tylko gdzie on wyjeżdża??
    Cudny rozdział misiu, przecież wiesz o tym :*
    Czekam na kolejny <3 Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział Boski :)

    OdpowiedzUsuń