środa, 16 lipca 2014

Siedemnaście.

Siedział samotnie w sypialni i składał swoje ubrania wkładając je później do walizki. Wszystko starannie zwijał w kostkę. Nadal był załamany, głód narkotykowy nim szarpał, lecz on był silny. Nie dał się temu, choć bardzo ich potrzebował. Potrzebował ukojenia, które właśnie narkotyki potrafiły mu dać. Nie poddał się, nawet wyrzucił woreczki, które posiadał w domu do ubikacji. Musiał być silny. Wziął do ręki zdjęcie jego,
jak i Lilianny. Przejechał kciukiem po twarzy blondynki i zamknął na chwilę oczy. Oddychał ciężko.. Nadal nie mógł uwierzyć, że ją stracił. Włożył fotografię na wierz ubrań i zamknął walizkę. Dopiął do końca zamek i upewniając się czy ma wszystko zniósł cztery walizki po kolei na dół. Półtora roku to bardzo długo, nie wiedział jak wytrzyma tyle bez Lili, ale jakoś musi sobie poradzić. Zobaczył jej apaszkę powieszoną na wieszaku w korytarzu, nadal nią pachniała. Włożył ją do walizki i wyszedł z domu. Zamknął drzwi i wrzucił klucze do kieszeni bluzy, zapinając zamek. Obejrzał się jeszcze do tyłu i wsiadł do auta. Ruszył w dobrze znanym mu już kierunku, przemierzał ulice Dortmundu, jechał wprost do Elbingerode. Tam właśnie miał spędzić te osiemnaście miesięcy. Podróż miała trwać prawie cztery godziny, ale on był już przyzwyczajony. Wiedział, że jego kariera piłkarska gdy wróci będzie wisiała na włosku, ale zrobi wszystko by wrócić na boisko. Mknął przez autostrady i niemieckie drogi by dotrzeć w końcu na miejsce. Westchnął cicho widząc ogromną tabliczkę z napisem Ośrodek dla uzależnionych od narkotyków w Elbingerode. Wyszedł z samochodu i skierował się wprost do recepcji.
- Dzień dobry - zaczął - Erik Durm, ja miałem się dzisiaj zgłosić na półtora roczną terapię - dodał
- Ach tak, pan Erik. - uśmiechnęła się na oko trzydziestoletnia kobieta - Może wezwać kogoś na pomoc z bagażami? - zaproponowała.
- Byłbym wdzięczny - powiedział i lekko się uśmiechnął.
Tak naprawdę nie było mu radośnie. Bał się tutaj być, i już tęsknił za Dortmundem a najbardziej za Lilianną. Dwie minuty później szedł z miłym chłopakiem w jego wieku po walizki, które były w aucie. Wyciągnęli je i gdy zamknął samochód skierowali się do środka. Wraz z Hermanem i recepcjonistką został zaprowadzony do jego pokoju. Gdy został sam położył się na łóżku i schował twarz w poduszkę. Nie chciał tutaj mieszkać, ale nie miał wyjścia.
- Cześć synku - usłyszał w słuchawce smutny głos swojej rodzicielki. - Jesteś już?
- Hej mamo - westchnął - Tak jestem, nie jest źle... ale mamo ja się boję - jęknął jak małe dziecko.
- Będzie dobrze synek, wiesz że musi być - powiedziała - Dasz radę - dodała
- Kocham cię mamo - odparł
- Ja ciebie też syneczku - rzekła płaczliwie. Popłakała się słysząc te słowa. Nie powiedział ich od prawie pięciu lat. Zrobiło jej się ciepło na sercu. Nie potrafiła patrzeć normalnie jak jej dziecko cierpi i stacza się na dno, wiedziała że musi go wspierać.
- Robię to dla was, ale najbardziej dla Lilci - powiedział - Mamusiu muszę kończyć - dodał szybko - Zadzwonię któregoś dnia.
- Dobrze - odpowiedziała - Trzymaj się tam!
Nie czekał dłużej, tylko się rozłączył. Nie wytrzymał dłużej. Popłakał się jak małe dziecko. Był wtedy słaby, wiedział to...


- * * * -


Siedziała samotnie na kanapie w salonie i zajadała się lodami. Tak spędzała ostatnie tygodnie. Marco cały czas ją odwiedzał, cieszyła się z tego powodu. Od dwóch miesięcy nie miała kontaktu z Erikiem. Bardzo za nim tęskniła, ale potrzebowała czasu. Nie wiedziała co się z nim działo. Nie grał meczy, nie trenował z drużyną, media o nim nie rozmawiały. Zupełna cisza, która doprowadzała ją do szału. Bała się zapytać Reusa, a on na pewno wiedział gdzie podziewa się Erik.
- Jak tam Lili ? - usłyszała radosny głos kuzyna, który właśnie wszedł do jej mieszkania.
- Lepiej - powiedziała. Przytuliła się mocno do blondyna składając krótkiego buziaka na jego policzku.
- W piątek gramy mecz - zaczął niepewnie obawiając się jej reakcji. - Chłopaki jak i ja bardzo chcielibyśmy abyś przyszła na niego. Tęsknią za tobą, tak jak Klopp - dodał.
- Z wielką chęcią przyjdę Marco - posłała mu uśmiech. - Też za nimi tęsknie i przyda mi się wielki przytulas od wujka - zaśmiała się po raz pierwszy od bardzo dłuższego czasu. Marco aż rozpromieniał na twarzy z tego powodu. Brakowało mu takiej Lilianny, zawsze radosnej, zawsze uśmiechniętej, zawsze pełnej energii. Zrozumiał, że jego kuzynka wraca do normalnego życia. Wiedział jednak, że musi robić wszystko przez te osiemnaście miesięcy, by nie zapomniała o Eriku jak i nikt się do niej nie zbliżył. Wiedział, że przez to będzie cierpiała, ale musiał to zrobić. Obiecał Durmowi, a on słowa zawsze dotrzymuje.
Dwa dni minęły jej bardzo szybko. Coraz częściej wychodziła z domu jak i spędzała więcej czasu z przyjaciółmi. Wracała dawna Lili, ta która była kochana przez wszystkich a najbardziej przez Erika. Myślała o nim codziennie, myśli nie dały jej o nim zapomnieć. Marco cieszyła taka sytuacja. Bo zrozumiał, że Lilianna tak szybko o nim nie zapomni, a on będzie miał ułatwione zadanie. Gdy miała już ubrać swoją ukochaną koszulkę Borussii spojrzała na jej tył. Durm 37 Dortmund. Bardzo chciała go zobaczyć, lecz wątpiła w to tak samo jak w to, że zmienił klubowe barwy. Byłoby wtedy głośno na rynku transferowym. A o nim było właśnie bardzo cicho. Żadne brukowce nie wspominały nic na jego temat. Koszulka nadal pachniała jego perfumami. Uśmiech momentalnie wkradł się na jej twarz widząc autograf, który Erik napisał jej właśnie na niej.
Dla najpiękniejszej, najcudowniejszej i najukochańszej Lilianny.
Dziewczyny, która skradła moje serce ♥ ;)
Erik Durm, 37
Przejechała po napisie dłonią a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Ubrała koszulkę i przerzucając jeszcze przez szyję szalik wyszła z domu. Maszerowała ulicami Dortmundu kierując się na Signal Iduna Park. Nie zauważyła pewnej kobiety, która przyglądała się jej bardzo uważnie. Nie odezwała się do blondynki ani słowem, musiała tylko szybko wykonać jeden bardzo ważny telefon.

_______________________________________

Napisany wczoraj, ale dodany dziś :D
Czekam na wasze komentarze ;)
I bardzo za nie dziękuję ❤ 

8 komentarzy:

  1. Cieszę się,że miał tak silną wolę i zdecydował się na odwyk. To wyjdzie mu na dobre,jemu i Lili :) Wydaje mi się,że łączy ich tak silne uczucie,że te półtora roku minie jak jeden dzień c: Erik naprawdę jest rozbity po tym co się stało,ale musi walczyć i zrobił duży krok do przodu. Bardzo,bardzo mi się podoba! ♥ Czekam na kolejny! Buziaki kochana ; *
    W wolnej chwili zapraszam do siebie na rozdział 4 :)
    http://lovetherhythmofsport.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo Erik za to, że zdecydowałeś się na odwyk! :') ♥
    Ah, jak dobrze, że Lili wraca do normalności :))
    Eh, tylko te półtora roku... :(
    A ten telefon... to do Erika?
    Czekam na kolejny, buźki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Telefon... Czyżby do Erika?
    Kurcze, sama nie wiem czy to dobrze, że Lily do niego zadzwoni. Tęsknią za sobą itp., ale Erik sam przyznał, że jest słaby. Potrzebne mu kolejne zgrzyty? A może Lily doda mu skrzydeł? Intrygujące. ^^
    Wracając do Erika, to urósł w moich oczach. Odważył się na odwyk, ryzykując swoją karierę. Walczy o siebie i swoje życie, które chce wieść przy boku Lilianny. I jeszcze ta jego rozmowa z mamą... Piękna i taka wzruszająca. Nie dziwię się, że serce jego mamy urosło. :)
    Buziaki. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mi jest smutno no ;c
    Z jednej strony dobrze że Erik pojechał na ten odwyk.
    Ale z drugiej, przykro mi że nie gra i nie jest przy Lili.
    Kurde no niech on wyjdzie z tego nałogu i znów będą razem szczęśliwi. <3
    Całe szczęście że Lili ma Marco, bo pewnie bez niego nie dała by rady. :)
    Czekam już na kolejny. <3

    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Super tak mnie wciągnęło że cały dzień to prawie czytam x) Cudo...♡ Czekam na kolejny rozdział. ..Pozdrawiam $ylwia fanka Durma :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy całą serię od prologu do tego...♥ $ylwia

      Usuń
  6. Znaczy całą serię od prologu do tego ♥ $ylwia

    OdpowiedzUsuń