- Chłopie opanuj się trochę - powiedział rozbawiony.
- Jak mam się... - pisnął przerażony, gdy usłyszał krzyki Lilianny za drzwiami - Zaraz dostanę zawału!
- Erik spokojnie, jeszcze chwila - Olivia posłała mu ogromny uśmiech - Jeśli ty będziesz mi tak robił, to chyba powiem ochronie, żeby za żadne skarby cię nie wpuścili do szpitala - zwróciła się do blondyna, po czym została obdarzona czułym buziakiem w czoło. Marco dumnie położył dłoń na brzuchu swojej narzeczonej. Durm wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc siadając ociężale na plastikowym krzesełku. Mijały sekundy, minuty, godziny. Dźwięk wskazówek zegara był przerywany krzykami Lili. Zrobiło mu się słabo, a mroczki przed oczami stały się uciążliwe. W końcu stracił przytomność. Marco szybko złapał chłopaka by nie spadł z krzesełka i zawołał przechodzącą obok pielęgniarkę. Szybko udało im się przywrócić Erika do świata żywych. Wypił cały kubeczek wody, trochę mu pomogło. Jak poparzony wstał z krzesła gdy usłyszał płacz dziecka. Po kolejnych dziesięciu minutach z sali wyszła lekarka.
- Gratulacje panie Eriku, żona urodziła zdrową córeczkę - posłała mu szeroki uśmiech. - Może pan teraz pojechać do domu, chwilę odpocząć i wrócić za godzinę. Wykonamy jeszcze podstawowe badania i wtedy będzie mógł pan odwiedzić żonę i córkę - dodała.
- Dziękuje bardzo - rzekł ciężko dysząc.
- Wszystko w porządku? - zapytała spoglądając na chłopaka
- W jak najlepszym - uśmiechnął się - Jestem tatą! - krzyknął radośnie wskakując na ramiona Marco i mocno go do siebie przytulając.
Reus nie mógł powstrzymać śmiechu po raz kolejny. Dosłownie zrzucił obrońcę ze swoich rąk i szczerze mu pogratulowali. Wrócili we trójkę do domu, odświeżająca kąpiel bardzo dobrze mu zrobiła i po zjedzeniu posiłku od razu pojechał do szpitala. Biegł radośnie na trzecie piętro na którym znajdował się oddział położniczy. Skierował się do drzwi, które wskazała mu pielęgniarka. Zapukał lekko i wszedł do środka z szerokim uśmiechem. Tamten widok go rozczulił, Lili trzymała na swoich rękach małe zawiniątko i uśmiechała się. Podszedł cichutko i usiadł obok swojej żony.
- Nasza mała Jenny - uśmiechnął się obejmując blondynkę ramieniem i całując ją w głowę.
- Chcesz ją potrzymać? - zapytała spoglądając na niego.
- Oczywiście - powiedział jak w transie i ostrożnie przejął swoją córkę.
Wpatrywał się w nią jak w ósmy cud świata. Był ogromnie szczęśliwy. Mała Jenny spoglądała na niego swoimi zielonymi oczkami, machała swoimi malutkimi rączkami w przeróżne strony. Złapała palec wskazujący Erika i nie chciała go puścić. Pocałował ją w czubek główki. Był szczęśliwy. Lilianna przytuliła się do niego.
- Jest piękna - szepnął, gdy mała zasnęła Odwrócił głowę w stronę swojej żony i spojrzał jej w oczy. Nadal trzymał córkę na rękach i nie zamierzał jej puścić.
- Kocham cię - powiedziała cicho całując go w usta. Oderwała się od niego po chwili i kładąc głowę na jego ramieniu spoglądała na małą kruszynkę. Delikatnie złapała rączkę dziewczynki. Była szczęśliwa, cholernie szczęśliwa....
Po trzech dniach Lili wraz z Jenn zostały wypisane ze szpitala. Radośnie zostały przywitane przez przyjaciół i rodzinę chłopaka. Na chrzest dziewczynki zjechały się najważniejsze osoby w życiu tej dwójki. Marco dumnie nosił swoją chrześnicę na rękach.
- Za naszą piękną Jenny Vanessę Durm - uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn wzniósł swój kieliszek ku górze.
Mała była oczkiem w głowie swoich rodziców biologicznych jak i chrzestnych oraz dziadków. Nie widzieli poza nią świata. Ani Erik, ani Lilianna nie bali się tego i od małego opowiadali jej o Vanessie...
Minęło pięć lat, a ich życie nie uległo zmianie. Byli bardzo szczęśliwi, z radością spoglądali jak ich córeczka rośnie. Stali właśnie przed grobem Van. Lili spoglądała na zdjęcie, które znajdowało się na mogile jej pierwszej córeczki. Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku, co nie ubiegło uwadze Erika. Mocno przytulił ją do siebie. Drugą rękę kładąc na ramieniu Jenny. Dziewczynka położyła bukiet małych różyczek na grobie swojej siostrzyczki. Nie znała jej, ale bardzo chciała ją poznać. Jej wzrok powędrował w bok. Zobaczyła ją, siedziała na ławeczce obok nich. Uśmiechała się do niej.
- Opiekuj się mamusią i tatusiem - powiedziała - Ja będę z wami na zawsze, powiedz im to - dodała - Pamiętaj o mnie i wiedz, że cię kocham Jen, moja malutka siostrzyczko - po tych słowach zniknęła.
- Mamusiu - zaczęła blondynka unosząc swoją głowę ku górze.
- Tak?
- Vanesska powiedziała, że będzie z nami na zawsze - rzekła - I odeszła, na swoim białym koniku o tam do góry - wskazała na bezchmurne, błękitne niebo.
Lilianna spojrzała na Erika i kucnęła przy córce. Mocno ją do siebie przytuliła. Nie potrafiła przestać płakać... Ich życie uległo zmianie, byli już szczęśliwi do końca... Po kilku kolejnych latach, urodził im się syn, mały Matthias. Byli dumni ze swoich dzieci, i żadnemu z nich nie pozwolili zapomnieć o Vanessie.
Ona zawsze była obecna w ich życiu...
____________________________________________________________________________
No i mamy koniec, ryczałam jak głupia, ale tak bardzo związałam się z tym blogiem.
Chciałabym wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, ponad jedenaście tysięcy wyświetleń i osiemnastu obserwatorów. Może na niektórych nie jest to dużo, ale dla mnie jest to aż mnóstwo ;)
Byłyście ze mną zawsze, nawet wtedy, gdy dodawałam bezsensowne rozdziały, robiłam masę błędów bo czytając rozdziały przekonywałam się o tym sama. I nie wiem dlaczego, tak dużo ich robiłam. Gdy wena mnie opuściła. Wspierałyście mnie i dodawałyście mnóstwo motywacji. Jestem wam ogromnie wdzięczna za wszystko. Chciałabym wam podziękować każdej z osobna, ale chyba zajęło by mi to więcej niż epilog. Więc jeszcze raz wam bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dziękuje z całego serduszka. Nawet nie wiecie jak was kocham i jestem wam wdzięczna, że jesteście ze mną.
Jest jedna osoba, której chcę podziękować najmocniej. Tak Domi, o ciebie chodzi. Jestem ci tak cholernie wdzięczna, i nie wiem co jeszcze. Nie potrafię się wyrazić nawet. Jesteś kochana ze mną na moim każdym blogu i nie ważne, czy jesteś fanką, czy nie. Zawsze jesteś, komentujesz i wspierasz mnie. Wiem, ja czasem zawodzę i nie komentuje wszystkich twoich rozdziałów. I trochę mi głupio. Choć bardzo bym chciała, po prostu czasem nie mogę. Twoje komentarze, dają mi chyba najwięcej pomysłów i weny. Inne również, ale twoje jednak najbardziej. Jeszcze raz ci kochana bardzo dziękuje, szczerze mogę napisać, że sprawiasz mi ogromną radość, gdy komentujesz moje blogi. ♥ Ogromnie mocno ci dziękuje za wszystko naprawdę ♥
Jesteś chyba najwspanialszą czytelniczką, jaką mam, ale reszta również jest dla mnie ważna ;).
DZIĘKUJE CI KOCHANA Z CAŁEGO SERDUSZKA ♥
Nie mam pojęcia ile razy już napisałam słowo dziękuje, ale mam to gdzieś i jeszcze raz bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mocno dziękuje wszystkim za to, że byli ze mną na tym blogu ♥
I ostatnia moja prośba. Kto czytał, mógłby zostawić chociaż komentarz? Zwykła kropka wystarczy. A ja będę wiedziała przynajmniej wiedziała, kto był ze mną.
DZIĘKUJE I KOCHAM WAS MOCNO ♥♥♥
Będę jeszcze tutaj ;) :