Tęsknie kochając, kocham tęskniąc...
Oboje cieszyli się, że jego rodzina przyjęła dziewczyny. Uśmiech nie schodził im z twarzy, gdy rano zeszli na śniadanie a jego mama przywitała ich ciepło. Pogoda za oknem nie odwzajemniała ich humorów. Siarczysty deszcz lał się z nieba, czym roztapiał bielutki śnieg. Niebo było granatowe, a po słońcu nie było żadnego znaku. Jednak nie przeszkadzało to żadnemu z nich, cieszyli się atmosferą jaka panowała przy stole.
- Zostaniecie do południa? - spytała pani domu - Nie puszczę was w taką ulewę do domu - dodała szybko
- Nie wsiadłbym za kółko w taką pogodę mamo - powiedział
- Zawsze byłeś rozsądny - rzekł ojciec - I bardzo mnie to cieszy - dodał po chwili. - A tak w ogóle to jak się poznaliście? jesteście od wczoraj a ja zapomniałem kompletnie o to zapytać.
- Lili kiedyś przyszła na nasz trening, nie znałem jej, ale momentalnie skradła moje myśli - wyjaśnił spoglądając na nią z uśmiechem - Nie odpuściłem i w końcu jest moja - dodał cmokając ją w policzek.
Mijały godziny a deszcz ustał tylko odrobinkę. Oboje stwierdzili, że nie będą dłużej czekać i ruszyli w stronę powrotną, wcześniej obiecując państwu Durm, że będą jechać ostrożnie i na pewno nic im się nie stanie. Żadne z nich nie wiedziało, że ta obietnica nie zostanie dotrzymana. Będąc już niedaleko domu, w którym mieszkały dziewczyny Erik odetchnął z lekką ulgą, że już na pewno dojadą bezpiecznie do domu. Pogoda ich naprawdę nie rozpieszczała, wycieraczki choć chodziły na najwyższych obrotach wcale nie ukazywały drogi. Na ostatnim skrzyżowaniu, gdy światło zrobiło się zielone, chłopak ruszył lecz ciężarówka jadąca z ogromną prędkością, wjechała w auto Erika spychając ich w rów. Ciemność przed ich oczami nastała bardzo szybko.
Obudził się kilka godzin później w szpitalu. Białe ściany, sterylny zapach jak i pikające maszyny dookoła dały mu znak do rozpoznania gdzie się znajdował.
- Synku - usłyszał płaczliwy głos jego mamy
- Co się stało? - zapytał
- Ciężarówka w was wjechała - wyjaśniła ściskając mocno jego dłoń.
- Gdzie.. gdzie dziewczyny? - wychrypiał osłabionym nadal głosem.
- Operują Van jak i Lili - wyjaśniła spoglądając niepewnie na syna.
Zesztywniał momentalnie, jego mięśnie się napięły. Przecież obiecywał sobie, mamie jak i Lili, że nic im się nie stanie, a teraz one walczyły o życie. Nie wiedział co może zrobić, bał się, cholernie się bał....
- * * * -
Lilianna otwarła swoje oczy dzień później. Nie pamiętała co się wydarzyło, ale wiedziała jedno, znajdowała się w szpitalu. Gdy chciała się podnieść do pozycji siedzącej przez jej ciało przeszedł ogromny ból, zaczynając od nóg a kończąc na głowie. Szybko powróciła do poprzedniej pozycji.
- Musisz leżeć - usłyszała cichy głos chłopaka.
- Erik - jęknęła - Nic ci nie jest - dodała badając jedną dłonią jego twarz.
- Nic kochanie - szepnął chwytając ją w swoją i delikatnie całując jej wierzch.
- Gdzie Van? - spytała patrząc mu w oczy, milczał przez bardzo dłuższą chwilę - Erik gdzie Vanesska ? - ponowiła pytanie, a jej oczy momentalnie się zaszkliły.
- Leży trzy piętra wyżej, na oddziale dziecięcym. Van jest w śpiączce - wyjaśnił smutno
- To nie możliwe - szepnęła płacząc.
- Przepraszam was - powiedział roniąc łzy - To wszystko moja wina - dodał, po chwili sam zaczął płakać.
Lili szybko przytuliła go do siebie, chciała mu powiedzieć, że to nie jest jego wina, to nie on wjechał w ta ciężarówkę tylko ona w nich, ale nie potrafiła. W tamtym momencie jej myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół jej małej córeczki, która była w śpiączce.
Bała tak strasznie się bała.
Bała tak strasznie się bała.
- Prześpij się słońce - powiedział czule spoglądając na nią
- Dobrze - westchnęła cicho - Erik...
- Tak? - zapytał
- Mam do ciebie jedną prośbę, pójdziesz zobaczyć do Van?
- Taki miałem zamiar - rzekł - Wszystko będzie dobrze, dobranoc - dodał i wyszedł z jej pokoju.
Wiedział, że nic nie będzie dobrze, wszystko było jego winą tylko i wyłącznie. To on najbardziej chciał już wracać, nie chciał dłużej siedzieć na głowie rodzicom. Gdyby wtedy zaczekał nic takiego by się nie stało.
Szedł korytarzem na czwarte piętro szpitala, na oddział w którym znajdowała się mała Vanessa. Najbardziej bał się o nią. Wchodząc na oddział rozglądał się dookoła. Nie wiedział gdzie ma iść, więc zapytał pielęgniarki o drogę.
W sali znajdował się lekarz, Erik spojrzał na niego przeczuwając coś złego, i to bardzo złego. Doktor Lindke miał bardzo smutną minę. Do oczu Erika momentalnie napłynęły łzy...
- Panie doktorze czy ona...? - zapytał, a po jego policzku łzy spływały strumieniem.
- Przykro mi, zmarła przed chwilą. Nie zdążyliśmy jej uratować - rzekł
Chłopak upadł na kolana i zaczął wyć jak mała owieczka, nie mógł dopuścić do siebie tej myśli, że to przez niego mała Vanessa umarła...
_______________________________________________________________________
Chciałabym lepiej, ale nie potrafię i nie umiem ;c
Miał być we wtorek wiem, ale nie miałam po prostu chwili oraz pomysłu.
Mam napisane chyba z pięć wersji roboczych tego rozdziału i żadna nie jest dobra ;/
Przepraszam was ;c
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
OdpowiedzUsuńVann!
:'c Nie przepraszaj wyszedl cudownie c:
O Boże! Van nie żyje!? Erik za wszystko się obwinia, a przecież to wszystko przez tą ciężarówkę...dobrze , że przynajmniej Lili jest cała i zdrowa.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to badziewie, które zdążyłam z siebie wydusić…rozdział zbyt mocno mnie wzruszył…
Czekam na następny…Buziaki :*
Nie, powiedz, że to tylko sen błagam. Van nasza słodka Van. No jak mogłaś ją uśmiercić? Czekam na 13 i na rozdział na blogu o Marco. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńnic nie widzę na oczy ;__; o kurde..to straszne.Nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością..
Nie nie nie !! Przecież ona nie mogła umrzeć. ;c
OdpowiedzUsuńKurde, Van. Co teraz będzie z Lili, aż boję się myśle ;cccc
Nie masz za co przepraszać, głupolu ty kochany <3
Rozdział chodź bardzo smutny to jest cudowny. ;***********
Buziaki, Marta ;****
Nie...
OdpowiedzUsuńJa tutaj NIC nie napiszę...
Łzy zamazują mi ekran...
Nie gadaj tak jest świetny. Coś mialam przeczucie ze Van umrze. Szkoda ich bardzo szkoda, to nie jest wina Erika niech sie nie obwinia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Weroooo...
Mała Vanessa umarła, o nie ;____________________________; rozpłakałam się i to nie żartuję ;_______________; teraz żeby Lilcia wyzdrowiała ;________________; a żeby ten skurwiel co spowodował wypadek, zginął ;_______________:
OdpowiedzUsuńSmutny, ale świetny, idę płakać, czekam na kolejny ;___________; <3