Kolor jego oczu, był dla niej ósmym kolorem tęczy...
Nadszedł w końcu ten piękny wigilijny wieczór, wszystko miała pięknie poszukiwane. Biały obrusek zdobił stół, a pod nim znajdowało się sianko. Ładnie ułożone talerze jak i sztućce. A dwie czerwone świeczki stojące na środku stołu, ślicznie komponowały się z krwistymi serwetkami. W całym domu pachniało przeróżnymi potrawami. Lilianna kończyła właśnie przygotowywać jedzenie, na ten piękny dzień, a mała Vanessa z utęsknieniem wypatrywała pierwszej gwiazdki na niebie. Śnieg prószył z nieba i jak na razie nie miał zamiaru przestać, choć nikt tego nie chciał. Dodawało to ogromnego uroku temu wyjątkowemu dniu. Dziewczynka również rozglądała się za Erikiem, który lekko się już spóźniał.
- I jak jest ta gwiazdka księżniczko? - Lili przytuliła mocno córkę do siebie i razem z nią spojrzała w niebo.
- Nie ma jeszcze - odparła smutno dziewczynka - Erika też nie - westchnęła
- Spokojnie myszko - uśmiechnęła się lekko - Zaraz będzie, są korki na mieście i utknął - wyjaśniła - Lubisz go? - zapytała nagle
- Kocham - wyszczerzyła swoje ząbki w szerokim uśmiechu - Jest wspaniały mamusiu, zawsze chciałam mieć takiego tatusia - dodała po chwili przytulając się jeszcze mocniej.
Serce blondynki momentalnie zabiło szybciej a w środku zrobiło się jakoś cieplej. Bała się, że mała nie zaakceptuje Durma, a jednak się myliła. Była szczęśliwa...
- Erik! - pisnęła radośnie Van wyrywając się z objęć mamy i biegnąc wprost do drzwi, w których po chwili pojawił się chłopak. Dziewczynka momentalnie wdrapała się na jego ręce i obdarzyła mocnym uściskiem i buziakiem.
- Cześć księżniczko - uśmiechnął się radośnie. - Przepraszam za spóźnienie - rzekł
Lili obserwowała ich z uśmiechem. Erik robił wszystko, aby one obydwie były szczęśliwe. Była mu strasznie wdzięczna, bo to właśnie dzięki niemu dowiedziała się co to miłość i szczęście. We trójkę usiedli przy stole dzieląc się wcześniej opłatkiem. Czując znów jego usta na swoich wiedziała, że to ten jedyny. Uśmiechnęła się do niego co odwzajemnił. Kochali się, to było najważniejsze...
Czas mijał szybko, nawet się nie obejrzeli a była już dwudziesta. Erik zniknął gdzieś na chwilę, by wrócić przebrany w strój św. Mikołaja. Zaczął rozdawać prezenty. Blondynka mimowolnie zaczęła sama się uśmiechać, widząc jak jej córka jest radosna. Nigdy jej takiej nie widziała, i właśnie tego żałowała. Choć robiła wszystko, aby mała była szczęśliwa nie udawało jej się to. Vanessa szybko otwierała swoje prezenty i od razu zaczęła się bawić swoimi nowymi zabawkami, dziękując przy tym Durmowi jak i swojej mamie.
- Wesołych świąt - chłopak ukucnął przed nią podając niewielką, pięknie zapakowaną paczuszkę.
- Nie musiałeś - odparła spoglądając w jego oczy
- Ale chciałem - uśmiechnął się do niej - Sama dałaś mi prezent więc jak ja mogłem ci nie dać?
- Jest przepiękny, dziękuje - powiedziała wpatrując się w śliczny naszyjnik z pierwszymi literkami ich imion. Ich trzech... Tylko ich trzech...
- Cieszę się - po raz kolejny posłał jej uśmiech i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. - Kocham cię - szepnął tuż przy jej ustach. Jeździła wzrokiem po jego twarzy tak, jakby chciała zapamiętać jej każdy szczegół na nowo. W końcu spojrzała wprost w jego oczy... - Kocham was - poprawił
- * * * -
Promienie słońca obudziły go już o ósmej rano. Uśmiechnął się, czując ciało blondynki tuż obok swojego. Lilianna nadal smacznie spała, nie obudziła się od momentu, gdy wczorajszego wieczoru przyniósł ją do sypialni po tym jak zasnęła w salonie. Ucałował ją delikatnie w głowę i ostrożnie wydostał się z jej objęć. Zajrzał do pokoju dziewczynki, a gdy okazało się, że słodko drzemała tak jak jej mama zszedł do kuchni by zrobić im śniadanie. Zapach jego popisowej jajecznicy rozchodził się po całym domu, co zbudziło jego dziewczyny. Uśmiechnął się widząc je obydwie gdy schodziły ze schodów.
- Dzień dobry księżniczki - uśmiechnął się promiennie - Jajecznicy? - zapytał a gdy dziewczyny skinęły mu potwierdzająco głową zabrał się do nakładania. - Wyspane? - spojrzał na nie, postawiają talerze na stole.
- Mhm - mruknęły równocześnie zajadając się posiłkiem
Zaśmiał się cicho pod nosem. Obserwował je dokładnie... Vanesska była kopią swojej mamy, zupełnie identyczna. Cieszył się ogromnie, że dziś jego rodzice będą mogli je poznać. Tylko o tym marzył...
Dwie godziny później, gdy we trójkę ogarnęli mieszkanie, wsiedli do samochodu i ruszyli. Widział strach w oczach swojej dziewczyny, natomiast Van kipiała radością, że w końcu pozna swoich dziadków. Erik był szczęśliwy, z tego powodu, że jego rodzice pozwolili tak się zwracać małej. Mimo iż nie znali jej jeszcze, szczęście ich syna było dla nich najważniejsze...
- Wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się kładąc swoją dłoń na kolanie blondynki
- Wierzę ci - odwzajemniła gest.
Resztę drogi jechali w ciszy, wiedział, że Lilianna musi sobie przemyśleć wszystko, aby wypaść dobrze. To samo było z Sandrą, tylko był jeden szczegół. Wtedy Erik nie był zakochany. Zaparkował jak zawsze na podjeździe i wysiadł szybciutko by otworzyć drzwi swojej dziewczynie. Chwilę później wziął na ręce Van i razem ruszyli w stronę domu. Czuł jak lekko drżała z przerażenia, gdy trzymał jej rękę.
- Mamo! Tato! - zawołał w drzwiach posyłając Lili uśmiech, który odwzajemniła. Weszli dalej i zauważyli jak jego rodzice mieli właśnie iść w ich stronę. - Poznajcie moją małą rodzinę - uśmiechnął się - To jest Lili, a to Vanessa - wskazał
- Dzień dobry - odpowiedziały równocześnie.
- Witajcie w naszej rodzinie! - powiedziała radośnie pani Durm.
Wieczorem, gdy byli już po wszystkim i dziewczyny zostały miło powitane w domu rodziców Erika. Siedzieli właśnie na balkonie, we dwójkę i rozkoszowali się ciszą jaka panowała w około. Dziewczynie spadł kamień z serca, gdy została przyjęta do rodziny chłopaka.
- Kocham cię - uśmiechnęła się dając mu buziaka...
____________________________________________________________________
Nie wiem czy wróciła wena czy nie XD ale dodaję :D
Jestem jakaś dziwna ;D, niedługo wakacje a ja o świętach piszę :P
Za błędy przepraszam :)
Oj tam, to tylko 'małe' opóźnienie z tymi świętami XD
OdpowiedzUsuńOni są tacy kochani. I Erik jest przykładem na to, że miłość potrafi zmieniać na lepsze. Dobrze, że dziewczyny zostały przyjęte do rodziny Durma. Będzie im wszystkim razem łatwiej.
Trzymaj się ;)
Świetne ;* Strasznie mi się spodobało twoje opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na
http://nieznane07.blogspot.com/
http://my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com/
Oj cichaj babo, to jest takie słodkie że aż nie potrzebuje cukierków i dzięki ci( odchudzam sie wiec wiesz) no bardzo dobrze ze Vann zakceptowala Erika.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Werooooo.....
Awh, Erik w stroju świętego mikołaja przebija wszystko :D ♥
OdpowiedzUsuńVanessa zaakceptowała Erika, jego rodzice je akceptują... I wszystko jest cudnie ♥
Jak coś namieszasz, to nie ręczę za siebie :p
Czekam na kolejny ♥ Pozdrawiam :*
Podpisuje sie :D
UsuńMmmmm <3
OdpowiedzUsuńAle słodko. <3 Rozpłynęłam się normalnie.
Cudowny rozdział. ;******
Erik to cudowny człowiek. I do tego był Mikołajem <3 Aww *.* hahahha <3
Dobrze, że rodzice Durma dobrze przyjęli Lili i Van <3 :D
Czekam na nexta.
Całuję, Marta <3
Erik przebrany za Mikołaja?! Aaaaa! <3 I love it!
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że Vanessa zaakceptowała Erika, a rodzice Durma dobrze przejęli Lili i małą.^^ Cudownie tutaj. :)
Rozdział cudowny, ale to jak zawsze u ciebie. Czekam z niecierpliwością na nexta. To fantastycznie, że rodzice Erika tak ciepło przyjęli Lil I Van, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBoże, chyba się rozpływam <3 i bynajmniej nie dlatego, że tak chujowo gorąco xd
OdpowiedzUsuńErik jest tutaj po prostu cudowny <3 jest moim mistrzem, bo nie każdy facet potrafi być z kobietą, która ma córkę. A on potrafi i jeszcze świetnie się wywiązuje z roli ojca! :)
czekam na nexty :*
P.S.
zapraszam na nowego bloga :) -----> http://we-should-die-together.blogspot.com/
jeeej naprawdę świetne opowiadanie! *o* pisz dalej, bo naprawdę masz talent! <3
OdpowiedzUsuńa teraz zapraszam do siebie na pierwszą część: http://forever-hyhy.blogspot.com/2014/06/rozdzia-1.html ;) bardzo zależy mi na wyrażaniu opinii w komentarzach, pozdrawiam :*